środa, 6 stycznia 2021

Perfekcyjnie bezemocjonalny - Chilling Adventures of Sabrina 4

 Hello!

Poprzedni sezon serialu Chilling Adventures of Sabrina podobał mi się średnio, ale przynajmniej miałam ochotę wyrażać o nim swoje zdanie i opisywać, co było denerwujące. Sezon czwarty jest zupełnie bezemocjonalny. 

chilling adventures of sabrina

Stawka tego sezonu jest ogromna, bo ojciec Blackwood postanowił sprowadzić pradawne koszmary, które zagrażają całej Ziemi, ba całemu Wszechświatowi. Czy czuje się coś z tego zagrożenia? Absolutnie nie. Czy serial próbuje wyjaśnić, dlaczego koszmary tak się uparły na Greendale? Istnienie dwóch Sabrin jest wielką kosmiczną anomalią i działa ona jak magnes. Ale żadnego kosmicznego zagrożenia nie czuć. Naprawdę trudno w nie uwierzyć, gdy widzi się wiąż te same miejsca w jeden miejscowości. Nie wiem, czy nie zwróciłam na to wcześniej uwagi, czy nie było to tak istotne - ale ten serial jest niesamowicie klaustrofobiczny. Zarówno przestrzennie, jak i pod względem bohaterów. Szczególnie pod koniec, gdy bohaterowie - szczególnie bohaterki - miały idealną okazję, aby ponownie się zjednoczyć, pokazać solidarność i wspólną moc - zostajemy z trzema postaciami. 

Samotna Sabrina z początku sezonu - bez chłopaka i praktycznie bez przyjaciół - to najbardziej przygnębiający element tego serialu. Nasza główna bohaterka próbuje odnaleźć siebie i idzie jej to gorzej niż bliźniaczce z piekła (chociaż naiwna bliźniaczka z piekła związała się z najgorszą możliwą opcją...), ale faza szukania siebie to głównie randkowanie. 

Co dobrego wynika z samotnej Sabriny? To że trochę wycieli jej przyjaciół. Na szczęście. Jednocześnie jednak chyba ktoś w pewnym momencie zauważył, że przyjaciele Sabriny nie mają wątków i na przykład doklejono wątek Robina i Theo - czy Robin powinien odejść do świata wróżek, czy Theo ma prawo go trzymać w świecie rzeczywistym.
To jest ciekawe z jeszcze innej perspektywy - częstą lokalizacją w serialu jest obserwatorium z "planetami" reprezentującymi światy, ale naszych bohaterów oczywiście interesuje tylko Ziemia i piekło. O tym co w związku z nadchodzącymi koszmarami może stać się w innych miejscach - nie wiemy nic. A tych miejsc w obserwatorium widzimy przynajmniej kilka.

Ambrose chilling adventures of sabrina

Biedny Ambrose chodził cały sezon tak niesamowicie zestresowany, aż się martwiłam, czy się od tego wszystkiego nie pochoruje. Ale poza tym, to bardzo potrzebowałam usłyszeć, to, co powiedział w Sylwestra, gdy serial oglądałam.

Ogólnie ten sezon jest niemożebnie nudny i jakiś taki mało kreatywny (pomysł na Otchłań czy pustkę, pominę milczeniem, bo to chyba był największy obraz braku kreatywności). Wątki są podoklejane na siłę, nie mówiąc, o tym z ilu nic nie wynika, ile rzeczy jest niewykorzystanych (niech ktoś mi wyjaśni, dlaczego Zelda w ostatnim odcinku nie wezwała Mambo Marie). Biorąc pod uwagę, jakie ogromne są te kosmiczne koszmary (a przynajmniej jak bardzo serial próbuje nam wmówić, że są) to bohaterom pokonywanie ich idzie zdecydowanie za łatwo. Większość odcinków polega na tym, że coś jest wysysane lub wsysane z lub do Sabriny. Czy Sabrin. Łatwo można się też domyślić niektórych szczegółów. I raczej nie wynika to z błyskotliwości widzów, co - znów - niewielkiej pomysłowości twórców (gdy tylko Lilith stanęła przy kominku i było to zbliżenie, od razu widziałam, co się później okaże). 

Poza tym nie wiem, na ile ten serial chce być na poważnie, a na ile nie. I ten sezon sam chyba ma z tym największy problem spośród poprzednich. Na większości "poważnych" scen się śmiałam, bo wychodziły jakieś takie koślawe. Przerysowane. Serial niby chce puszczać oko do sentymentów widzów Sabriny nastoletniej czarownicy i znów - wychodzi to koślawo. Niby wszyscy mamy wiedzieć o chodzi, ale nie jest to ani zabawne, ani metatekstowe (choć próbuje). Powinno być poważne, ale ta powaga jest bez sensu. (Chociaż nie powiem koncepcja zielonego pokoju i tego, co tam się dzieje, zrobiła na mnie podobnie duże wrażenie, jak to, gdy dowiedziałam się, co działo się z klonami w Atlasie chmur... Z tym że no właśnie - na mnie to zrobiło wrażenie, na postaciach w serialu, gdy już się dowiedziały nieszczególnie.)

Rozlatuje się ten sezon w strzępach, ma w sumie jeden wątek i bardzo próbuje udawać całą tkaninę, ale jest tak podziurawiony, że sens nadaje mu tylko to, że pod spodem ma trzy poprzednie sezony. Jeśli się człowiek uprze, bo to, ile wątków rozpoczął i nie zakończył, ba nawet nie starał się zbudować, bo gdzieś po drodze, ktoś przypominał sobie co i rusz, że serial nie będzie miał kolejnego sezonu, to jakaś chyba jakaś zbrodnia przeciw scenariuszom. 

Pozdrawiam, M

4 komentarze:

  1. Nie słyszałam o tym serialu, ale również nie jestem do niego jakoś zbytnio przekonana.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie znałam tego serialu, ale dzięki za ostrzeżenie, żeby nie tracić na niego czasu

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś zaczęłam oglądać Sabrinę i już od początku mi się nie podobała. Widziałam też, że ludzie szaleją na jej punkcie także zastanawiałam się czy nie wrócić do tego serialu, ale po Twojej recenzji stwierdzam, że szkoda mojego czasu i nie obejrzę tego serialu.
    weruczyta

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja ogólnie nie polubiłam tego serialu. Widziałam tylko kawałek, ale to nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3