Jeśli 30 czerwca napiszę Wam, że nie zdałam matury oto powód- cały weekend zamiast się uczyć oglądałam serial. Nie pomógł fakt, że cały sezon, 13 odcinków, wyszedł na raz. Ale nie żałuję serial jest cudowny. A ja nie mogłam nadać notce bardziej banalnego tytułu.
Przypuszczam, że Daredevil mógł Wam się obić o uszy, chociażby za sprawą filmu z 2003 roku, z którego ja pamiętam jedną scenę, ale nawet po kadrach nie mogę sobie przypomnieć o czym był. Serialowi to nie grozi i życzliwie uprzedzam, że mam zamiar nieograniczenie się nim zachwycać. Tak bardzo, że aż nie wiem od czego zacząć.
Tak przemyślanego, poukładanego serialu to ja chyba w życiu nie widziałam. Widać, że wszystko jest zaplanowane i dopięte na ostatni guzik. I chociaż ma się przeczucie do czego to zmierza, dobro zawsze zwycięża, to obserwowanie wewnętrznego rozpadu organizacji Fiska ogląda się bardzo przyjemnie. I nie oznacza to braku zwrotów akcji, napięcia czy to w samych odcinkach, nie da się oglądać "Daredevila" spokojnie, czy to pomiędzy odcinkami, szczególnie 5/6 i 9/10. Plus taki, że nie trzeba w stresie czekać cały tydzień na rozwiązanie problemu, bo można włączyć sobie kolejny odcinek od razu. Kolejny jest taki, że wyjaśnienia często wcale nie są takie oczywiste. Takie zaplanowanie, poukładanie to musi być dzieło geniuszu.
Serial jest brutalny i nie oszczędza widza. Nie jest tych scen dużo, ale są i co dziwniejsze całkiem wpasowują się w kontekst, w którym są pokazane i tak bardzo nie rażą. Choć i tak wolałam odwrócić głowę i nie patrzeć. Natomiast absolutnie nie mam zastrzeżeń do wszelkich scen walki. Osoba lub osoby, które układały chorografię tych fragmentów powinny dostać jakąś nagrodę, Oskara, chociaż chyba nie ma tam pasującej kategorii. Pomijając fakt, że nasz główny bohater dużo częściej obrywa (bardzo, nawet ma swoją prywatną pielęgniarkę, ale o tym za chwilę) niż wygrywa, to z niekłamanym zachwytem patrzy się na wszystkie te salta, kopnięcia, uderzenia i ma się wrażanie, że to wcale nie walka, tylko wyższy poziom zawodów w gimnastyce artystycznej.
Kolejna cudowna rzecz, łącząca się także z poukładaniem i planowaniem- retrospekcje. Są w prawie każdym odcinku. Na początku oczywiście historia jak Matt stracił wzrok, jego życie z tatą, potem szkolenie. Po kolei wyjaśniają się różne zagadki z przeszłości bohatera. Na początku zdziwiłam się, że wszystko nie zostało pokazane od razu, ale potem uznałam, że taka konfrontacja przeszłości i teraźniejszości jest dużo ciekawsza. Później poznajemy też historię przyjaźni Matta i jego wspólnika. Ale mamy także wspomnienia z dzieciństwa Fiska, które są po prostu okropne.
Teraz moja ulubiona cześć: bohaterowie. I moja jedyna uwaga i coś co mi się absolutnie nie podobało. Karen Page. Matt i Foggy ratują ją z opresji, a ona potem pracuje w ich kancelarii. Nie jestem w stanie znieść tej postaci, ani aktorki, która ją gra. Albo udaje, że gra, bo jest tak niesamowicie sztuczna i wystudiowana, że nawet ja to widzę. Udaje sekretarkę, udającą dziennikarkę śledczą. Wypada więcej niż niekorzystnie na tle całej reszty genialnej obsady. Tylko kolor włosów pasuje do jej postaci, bo tak niespostrzegawczym człowiekiem mogła zostać jedynie blondynka. I nie mam pojęcia kto kazał jej nosić tak paskudne buty. Najsympatyczniejszą postacią w serialu jest Foggy czyli wspólnik Matta. Na początku myślałam, że to taka biedna postać, które trzeba współczuć, ale okazało się, że się myliłam. I byłam z tego faktu zadowolona, bo Foggy umie sobie poradzić w życiu o wiele lepiej niż można przypuszczać.
Postać samego Daredevila natomiast jest dużo bardziej skomplikowana niż wynikałoby z opisu: w dzień prawnik, w nocy mściciel, a do tego niewidomy, choć nie tak do końca. Nie jest może wewnętrznie sprzeczny, w przeciwieństwie do Fiska, ale trudno dokładnie określić jego motywacje i cele. On sam w tym też nieszczególnie pomaga. A do tego obrywa zdecydowanie dużo bardziej niż na to zasługuje. Pewien punkt odniesienia w badaniu jego skomplikowanej psychiki stanowi ksiądz, ale dużo lepsza do tego celu jest, wspomniana już pielęgniarka. Gdyby pojawiała się częściej, to w rankingu moich ulubionych postaci mogłaby na 2 miejscu zająć miejsce Foggiemu, a tak to są ex aequo. A naprawdę żałuję, że nie ma jej więcej i mam nadzieję, że jeśli będzie drugi sezon to wróci i zagości na dłużej.
Zostały mi złe postacie. A w sumie 2 złe i kobieta, której można zarzucić jedynie to, że zakochała się w złym (nagle to pojęcie zyskuje bardzo szerokie znaczenie) mężczyźnie. Wilson Fisk jest duży, zły i agresywny. A jednocześnie nieśmiały, ma problemy w kontaktach z kobietami i wyjątkowo nieciekawą przeszłość. Pisałam o wewnętrznych sprzecznościach. Chce robić dobrze, ale jak to złoczyńca, robi to złymi metodami. W jego wypadku wynika to chyba z motta życiowego "po trupach do celu" czy "cel uświęca środki" i oba są tak samo trafne. Co przeraża jednak najbardziej to gdy patrzy się na niego i Vanessę, i słucha tego co do niej mówi i patrzy jak się wobec niej zachowuje, w pewnym momencie robi się go szkoda. Nie ma się ochoty usprawiedliwiać bestialstw, których się dopuścił, ale zaczyna się zastanawiać co by było gdyby nie zajmował się działalnością przestępczą. Ciekawą rzeczą jest, że prawie zawsze gdy widzimy go z Vanessą to ona jest ubrana na biało (a do tego jest drobna, malutka), a on na czarno. Zastanawiam się czy to tak specjalnie czy po prostu tak wyszło. A w czasie ich pierwszego spotkania w tle, gdy Fisk wybierał wino leciał fragment z Wariacji Goldbergowskich. Wykorzystano też muzykę klasyczną w scenach gotowania. Skojarzenia z "Hannibalem" nieuniknione. Muszę wspomnieć jeszcze o asystencie Fiska- Wesleyu. Absolutnie genialnym, choć w sumie robi niewiele, a i tak jest super, po prostu.
LOVE, M
PS. Dziękuję za tak wylewne komentarze pod poprzednim postem ;)
Z reguły nie oglądam seriali, zdecydowanie wolę filmy pełnometrażowe, ale ten mnie zainteresował, a wpłynęła na to Twoja recenzja :)
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę, kompletnie nie znam tego serialu i na szczęście nie mam czasu, żeby cokolwiek oglądać, bo jak już w coś się zapatrzę to znikam, widzę, że masz podobnie, więc jako starsza koleżanka ostrzegam: maj się zbliża ! :))) będę trzymać kciuki.
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tym serialu, ale zapowiada się świetnie. Jak będę miała wolną chwilę, to na pewno obejrzę. Mam nadzieję, że spodoba mi się tak bardzo Jak Tobie :D
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie wciągnęłam się w żaden serial :))
Dawno, dawno temu nie spodobał mi się film o Daredevilu ale...serial brzmi lepiej:)
OdpowiedzUsuń