niedziela, 1 maja 2016

Straszne i piękne ("Metropolis")

Hello!
O "Metropolis" wspominałam na blogu nie raz. O tym, że go odnalazłam po długich poszukiwaniach prawie dokładnie 2 lata temu i o tym, że jeszcze go nie obejrzałam. Do dziś. 


Wiedziałam, że ta bajka raczej nie jest dla dzieci, ale po obejrzeniu zastanawiam się jakim cudem ktoś dopuścił do puszczenia jej w telewizji w porannym paśmie. Chyba nie został wcześniej obejrzany. A z drugiej strony gdybym go wtedy nie zobaczyła, nie miałabym nic co wywarło aż takie wrażenie i nie miałabym się czym teraz zachwycać. 


Detektyw wraz z bratankiem przybywają do Metropolis w poszukiwaniu groźnego naukowca-przestępcy. Przypadkowo ratują dziewczynę o imieniu Tima, której pochodzenie i przeznaczenie jest tajemnicą.

Animacja jest brutalna, bezlitosna i okrutna. Jest także przerażające. Jak na film dla młodszego widza bardzo dużo tam strzelania, zabijania i wybuchów. Do tego zawiera w sobie elementy polityki i spraw społecznych - wybucha nieudana rewolucja przeciw robotom, bo ludzie oskarżają je o zabieranie im miejsc pracy, ale także rywalizacja polityczna toczy się pomiędzy księciem Red a burmistrzem miasta i, jak łatwo się domyślić, każdy próbuje zrealizować swoje osobiste plany. Sprawy są zdecydowanie bardziej zawiłe i skomplikowane niż mogłoby się wydawać, a główny bohater zostaje w nie wciągnięty nie z własnej woli a jest tylko dzieckiem. Dodatkowo Timę, czyli dziewczynę-robota ściga przybrany syn księcia Rock, który zostawia za sobą trupy, a jego relacja z ojcem mogłaby być materiałem do badań psychologicznych.
Biorąc to wszystko pod uwagę warto jeszcze zaznaczyć, że zdecydowanie jest to film, w którym przy każdym kolejnym oglądaniu odnajdzie się więcej znaczeń.


Jak na japońską animację postaci wyglądają dość zaskakująco, są bardzo charakterystyczne i choć mają wielkie oczy to przypominają postaci znane z niejapońskich bajek. Metropolis jako miasto także prezentuje się wyjątkowo, ilość szczegółów i często skomplikowania budowli robi wrażenie. Ale największe jest w sekwencjach rozpadania się zikkuratu (to kolejny kontekst, który można wykorzystać przy interpretowaniu filmu)- to właśnie te sceny tak zapadły mi w pamięć. Zupełnie jednak nie pamiętałam o muzyce. Powyższej scenie towarzyszyła piosenka Raya Charlesa "I Can't Stop Loving You", to trzeba zobaczyć, bo efekt jest niesamowity.


Anime ma klimat filmu detektywistycznego, ale takiej klasyki gatunku, łącznie z przejściami pomiędzy scenami polegającymi na zaczernianiu ekranu aż tylko jeden element w kółku pozostaje widoczny, a wszystkiemu towarzyszy jazzowa. Co ciekawe dużo lepsza wtedy gdy jest radosna, niż gdy ma podkreślać jakieś dramatyczne wydarzenia. Choć założenie jest takie, że animacja dzieje się w przyszłości jest bardzo retro. 


"Metropolis" ma próg wiekowy 13+ i to chyba faktycznie odpowiedni wiek, aby podejść do tego filmu. A potem warto tak raz na 2 lata go odświeżyć. Bo choć kreska i animacja będą się jeszcze bardziej starzały (ale może fakt, że od początku jest stylizowana na starszą jednak ją uratuje) to rzeczy które można z oglądania filmu wynieść będzie przybywało. 

Trzymajcie się, M

8 komentarzy:

  1. Obecnie nie zwracają uwagi na to co i kiedy emitują stacje w telewizji. Ja wieki temu oglądałam anime - jakoś na tę nie bardzo mam ochotę. Nie jestem fanką przemocy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie oglądam ogólnie takich rzeczy :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie oglądam takich rzeczy, słabo mnie interesują. Ale mam znajomą, która uwielbia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolega polecił mi kiedyś to anime i muszę je oglądnąć! Te kadry wyglądają magicznie, a sama fabuła jest bardzo interesująca!

    OdpowiedzUsuń
  5. KLASYKA, polecam też wersje Czarno-biała z 1927 (tak SPRZED 89 lat). Piękna opowieść, i żadnej "dodatkowej przemocy" tylko wszystko ludzkie i żadnego "słodzenia".
    Było też wydane w Polsce na przełomie wieku jeśli dobrze pamiętam.
    Gratulacje za świetny gust. Dzieciaki nie docenią tej produkcji co mnie boli ale i nie dziwi.
    Plus "starość" kreski to serio złe określenie, jest znacznie lepsza niż dzisiejsze "kopiuj-wklej" produkcje robione całkowicie komputerowo (kinówki zawsze maja $$$ gdzie serie TV muszą liczyć każdy grosz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plus te oczy - Norma u Osamu Tezuki (Astro Boy, Black Jack i reszta klasyki z lat 50-60tych) bo Anime wzorowało się na produkcjach Disneya z tamtych lat co bardzo dobrze widać w seriach z tamtego orkesu.

      Usuń
    2. https://www.youtube.com/watch?v=Gxpb9pFJJms

      Usuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3