Wróciłam, odespałam, przejrzałam zdjęcia z Wilna i dzielę się moimi wrażeniami ze stolicy Litwy.
Po pierwsze Kościołów tam prawie tyle co w Gdańsku, a zwiedzanie samego miasta polega głównie na bieganiu od jednego d drugiego. Powyższe zdjęcia pochodzą z Kościoła pod wezwaniem św. Piotra i Pawła i był to zdecydowanie najładniejszy kościół, z tych które widzieliśmy.
Po drugie, zorganizowane wycieczki, zwiedzanie, bieganie i latanie to dla mnie nie nowość, ale to było najszybsze odejście miasta, w jakim uczestniczyłam. 15 minut w jednym miejscu i szybko, szybko do kolejnego. Pamiątek z samego Wilna chyba nikt nie kupił, a jeśli ktoś chciał robić zdjęcia to mógł albo robić je dosłownie w biegu (a potem się okazuje, że 1/4 do niczego się nie nadaje, bo jest rozmazana), albo zostawać z tyłu grupy, a później gonić ją sprintem.
Naszej przewodniczce bardzo zależało żebyśmy dużo zobaczyli, a ona bardzo dużo opowiadała o miejscach, które akurat zwiedzaliśmy.
Po trzecie byliśmy w miejscu szumnie nazwanym domem Mickiewicza, ale on przebywał tam tylko rok, jednak dokończył poemat "Grażyna" i to jest ważne. Jeśli na przykład oglądacie Polimaty (albo Wasza pani od języka polskiego Wam powiedziała) to możecie wiedzieć, że Mickiewicz uważany jest za twórcę tego imienia. Wzięło się ono od litewskiego słowa oznaczającego ładny, piękny i podobno było zainspirowane panią, którą widać na obrazie na drugiej z powyższych fotografii. Bardzo miła i zabawna pani z muzeum opowiadała nam, jak to jakiś turysta przyjrzał się obrazowi i stwierdził, że piękny to na nim jest tylko koń. Ostatni obraz to jeden z najbardziej znanych wizerunków Mickiewicza, jestem pewna, że jest w każdym podręcznik do polskiego. To nie jest oryginał, a kopia.
Udało mi się obfotografować tylko jeden z 3 pokoi, w których pomieszkiwał Mickiewicz, ale udało mi się także zrobić zdjęcie z jego popiersiem, możecie je zobaczyć na instagramie.
Jeszcze 2 kościoły i pomnik Mickiewicza, który jest na skwerze tuż obok.
Gdy w programie wycieczki przeczytałam "wieża telewizyjna" to oczywiście, że bardzo się rozentuzjazmowałam. Musicie mi wybaczyć pierwsze zdjęcie, bardzo chciałam Wam pokazać jak wygląda, a nie było czasu na zrobienie lepszego. Cała wieża ma 326 metrów, ale spodek z restauracją znajduje się na 160 metrze. Przy dobrej pogodzie widać krajobraz w promieniu 50 kilometrów. My mieliśmy możliwość oglądania zbliżającej się ulewy, nachodząca na miasto chmura naprawdę robiła wrażenie.
Oczywiście, że byliśmy w Ostrej Bramie.
Wyjątkowo podoba mi się zdjęcie filharmonii. Ponieważ nie było czasu odejść od fotografowanych budynków na wystarczającą odległość, duża część moich zdjęć wygląda podobnie do powyższego, tylko podobają mi się dużo mniej.
Drugi dzień zwiedzania zaczęliśmy od Cmentarza na Rossie. Muszę przyznać, że a) jest bardzo fotogenicznym miejscem, co b) nie zmienia faktu, że jednak trochę dziwnie czułam się, robiąc zdjęcia nagrobków, ale niektóre były naprawdę wyjątkowe.
A następnie pojechaliśmy zwiedzać zamek w Trokach, ale to już opowieść na kolejny wpis.
Pozdrawiam, M
O, widzę, że mój ulubiony Kościół św. Anny też się u Ciebie znalazł! Uwielbiam tą ceglaną, misterną fasadę. Ja nigdy w Wilnie nie byłem, ale widzę, że jest to piękne miasto. Zwłaszcza ten piękny kościół, na biało wykończony bardzo mi się podoba oraz ten cmentarz. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń