Posiadanie w domu dość sporej kolekcji bajek na DVD bardzo ułatwia nie tylko przypominanie sobie samych fabuł, ale także odkrywanie nowych elementów w prawie każdej animacji. Ułatwia też pisanie notek. Dzisiaj pod lupę wzięłam "Rybki z ferajny".
Po pierwsze to jestem zaskoczona, jak bardzo to krótki i skondensowany film. Trwa nieco ponad godzinę i nie ma w nim ani jednej niepotrzebnej sceny. Bajka jest wręcz krótka, konkretna, a mieszczą się w niej w sumie dwie historie o osobnych zakończeniach-morałach.
Nie wiem czy nie jest wręcz zbyt prosta (postać Loli bardzo się prosi o jakieś wytłumaczenie), ale nie o to tu chodzi, żeby się czepiać. Za bardzo.
- No.
- Co no.
- Że jest.
Po drugie, widziałam, że "Rybki z ferajny" są bardzo śmieszne, ale głównie przez pierwszą połowę filmu, później żartów jest zdecydowanie mniej. Ale może ich liczba się zmniejsza, bo Oskara nachodzi refleksja nad jego życiem. Przy okazji okazało się, że dubbing i polskie napisy prawie się nie różnią. Czasami w dubbingu coś jest skrócone, ale większość żarów i kwestii jest identyczna.
Aleja Gwiazd. A to Gwiazda Seala. Nie będę tłumaczyła żartu.
Biedna Rose.
Ilość popkulturowych nawiązań w tej bajce zasługuje na osobną i bardzo dokładną analizę. Ja za każdym razem widzę coś nowego czy rozpoznaję coś, czego wcześniej nie znałam. "Ojciec chrzestny" to oczywisosć, aż że sam w sobie jest znany, dzieci mniej więcej łapią o co chodzi. Sama natomiast pamiętam, że gdy pierwszy raz oglądałam dużo większe wrażenie zrobiły na mnie nawiązania do "Titanica".
To raczej typowo polskie nawiązanie. I to takie, które zrozumie raczej rodzic niż dziecko.
Pamiętam też, że miałam traumę przez scenę 'pogrzebu' zabitego kotwicą rekina. Możliwe, że jestem przewrażliwiona, ale akurat ją jedną można zakwalifikować jako niepotrzebną. Sama 'stypa' spokojnie by wystarczyła, przecież i tak widzieliśmy jak on ginie.
I to byłoby na tyle mini wrażeń. "Rybki z ferajny" chyba nie są aż tak znaną bajką, ale może się mylę. Oglądaliście?
Trzymajcie się, M
Nie zliczę ile razy widziałam ten film jako dziecko :D Był jednym z moich ulubionych!
OdpowiedzUsuńOglądałam i bardzo miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńRównież oglądałam, bardzo fajny film
OdpowiedzUsuńTrudno uwierzyć, ale nigdy w życiu nie oglądałem "Rybek z ferajny". Jak byłem mały, to nikt mi tej bajki nie puścił, a później jakoś nie miałem ku temu okazji. Ale ja jestem dziecinny i lubię sobie czasem oglądać bajki (Muminki są tego przykładem), więc może sobie obejrzę w wolnym czasie, bo lubię takie popkulturowe nawiązania :) Chociaż i tak najwięcej jest ich chyba w Shreku :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
indywidualnyobserwator.blogspot.com