Ponieważ ostatnie dni nie są dla mnie najlepsze i nie czuję się zbyt dobrze, a ostatnie strzępki kreatywności wykorzystałam na niedzielny post o dramie, to dziś wpis najprostszy z możliwych, czyli ulubione zdjęcia z Instagrama.
Z moją kreatywnością naprawdę nie jest dobrze. Prawie porzuciłam pomysł na dodawanie jednego zdjęcia na Instagrama dziennie.
Ale ponieważ było lepiej, zdjęcia wyszły bardzo fajnie. Do mojej finałowej 9 z powyższych wchodzą: fotografia babeczek - jedna z moich najulubionych; zdjęcie poniżej - tak światło padało przez dach w holu przed mniejszą salą mojego kina; zdjęcie z roweru (ale bitwa ze zdjęciem kubeczków była zaciekła). A do tego 6 poniższych.
Pierwsze zdjęcie to prawdopodobnie najlepsze zdjęcie, jakie w życiu zrobiłam. Drugie prezentuje zasadniczą różnicę pomiędzy dziewiątką z serduszek, a dziewiątką, którą ja najbardziej lubię - w moich zdjęciach w większości nie chodzi o same fotografie, a podpisy bądź momenty. Czarno-białe zdjęcie niżej, które było już w poście z urodzin, też doskonale to obrazuje. Fotografia z Gburkiem pojawiła się w piątek. Ale nie po to, aby potwierdzić napis - pamiętam, że był to wyjątkowo niedobry dla mnie piątek więc podpis brzmiał "szczególnie w piątki". Dla odmiany, aby umieścić kilka wersów z piosenki, która pojawiła się w sieci 4 sieprnia ("I wanna be with you. I wanna be with you. You the only one. Love me love me more" WINNER "Love me Love me - nie mogłam odpuścić sobie przyjemności, aby o niej nie wspomnieć), przeszukałam kilka folderów we zdjęciami, aż w końcu znalazłam pasujące z Chorwacji. Podpisywanie zdjęć fragmentami z nowo wychodzących piosenek chyba stanie się tradycją. Były cytaty z "Untitled, 2014", a zdjęcie z filiżankami jest oznaczone hasztagami z "Ko Ko Bop", teraz czekam do 16 sierpnia. I rumianek. Bo zdjęcia kwiatów zawsze wychodzą najładniej na świecie, a tych konkretnych ostatnio jest bardzo dużo.
Mam nadzieję, że na środę uda mi się napisać coś konkretniejszego, ale nie obiecuję. Odkąd na koniec czerwca wróciłam do pisania co dwa dni, wcale tego nie odczułam, a wręcz zdziwiłam się jakie to łatwe, gdy ma się odpowiednią ilość czasu i jak niesamowicie satysfakcjonujące, gdy odbiór wpisów jest taki świetny, jak w minionym miesiącu.
Pozdrawiam, M
Ja bardzo długo nie lubiłam Instagrama, takie odzieranie się z prywatności, idealizowanie, udawanie kogoś innego, ale w końcu się przełamałam i okazało się, że jest to także świetne źródło inspiracji, a czasami nawet wiedzy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)