Jestem z Ostrołęki. Gdy dowiedziałam się, że ma ukazać się książka Arkadiusz Gołaś. Przerwana podróż dość dokładnie śledziłam co się z nią dzieje. Premiera książki miała miejsce 8 listopada 2017 w Ostrołęce. Ale trochę jeszcze minęło zanim ją przeczytałam. W sumie na kilka dni przed wypożyczeniem o niej myślałam, że chciałbym to zrobić jeszcze w wakacje zanim wrócę do Gdańska. I, gdy poszłam do biblioteki, jak na życzenie, stała na półce z nowościami.
Zaczęłam ją czytać w sumie tuż po powrocie do domu. Pierwszy rozdział dotyczy wypadku i pogrzebu. Przepłakałam cały, prawię płaczę to pisząc. We wrześniu 2005 roku zaczynałam trzecią klasę podstawówki, pogrzeb miał miejsce 22 w kościele, który doskonale widać ze szkoły. I pamiętam nieliczone tłumy ludzi i że było to aż trochę straszne w tamtym momencie. Oraz pamiętam, że później na ulicach było dużo kwiatów. W każdym razie chcę napisać, że czytanie tego rozdziału było dla mnie bardzo dziwnym przeżyciem. Oraz, że chyba każdy ostrołęczanin wie dokładnie, gdzie siatkarz jest pochowany.
Myślałam, że to tym pierwszym rozdziale nie wrócę do tej książki, bo chyba nigdy w życiu nie czułam się tak dziwnie, czytając. Ale wróciłam i przeczytałam całość w jakieś 3 godzinki. Bardzo, bardzo szybko się ją czyta. Nie jestem jednak pewna czy to zaleta czy jednak nie wada. Jest wiele fragmentów Przerwanej podróży, których się nie czyta tylko przelatuje wzrokiem, bo nie sposób skupić się na tekście, gdyż są to nazwiska, nazwy, wyliczenia. Dla osoby, której te rzeczy nie mówiły wiele przed rozpoczęciem lektury, cóż, dalej nie będą mówić wiele, a wystarczyło rozwinąć niektóre skróty nazw. A z drugiej strony, jeśli ktoś bardziej się interesuje siatkówką, to mam poczucie, że ilość powtórzeń i wyliczeń nazwisk była niepotrzebna.
Druga sprawa, która trochę zepsuła mi czytanie, to ogromna nierówność jakości warsztatu pisarskiego autora. Są rozdziały, które czyta się bardzo przyjemnie, płynie się przez tekst, ale niektóre rozdziały mają fragmenty polegające na wymienianiu w kolejnych akapitach meczu, wyniku i tego, ile punków zdobył bohater książki oraz krótki komentarz. I trochę się po tych fragmentach prześlizgiwałam, bo największe emocje to jednak albo granie, albo oglądanie (notabene piszę tę recenzję, a w TV leci mecz Polska-Kuba), a czytanie o meczach, które były ponad 10 lat temu, choć pokazuje postępy to nieszczególnie wywołuje emocje.
Co jednak trzeba przyznać i podkreślić, autorowi udało się przedstawić i pokazać charakter Arkadiusza Gołasia. To jak wiele osób - i to największy plus tej książki: wywiady i wypowiedzi różnych osób, zaczynając od rodziców, poprzez cały rozdział poświęcony przyjaźni z Krzysztofem Ignaczakiem, kończąc na ostatnim rozdziale "Ludzie siatkówki o Arku" - opowiada o tym, jakim człowiekiem był bohater książki. I sprawia, że robi się niesamowicie smutno, że nie miał możliwości rozwijać swojego talentu, pasji, ale rozwinąć swojego życia rodzinnego. Ale sama książka smutna nie jest. Oprócz tego pierwszego rozdziału, ale rozumiem, dlaczego autor postanowił zacząć od wypadku i to była dobra decyzja.
Arkadiusz Gołaś. Przerwana podróż ma idealny opis na tyle okładki. Nie zdarza się często, aby blurpy były tak trafne i tak prawdziwe, ale bardzo prawdziwa i ludzka jest też cała książka. Nie można się o niej rozpisywać, bo to 267 stron, plus zdjęcia i czarno-białe, i kolorowe i czyta się ją naprawdę prawie na raz.
Trzymajcie się, M
Byłam w liceum jak Gołaś miał wypadek, aż nie do uwierzenia.. Książkę chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuń