czwartek, 22 listopada 2018

Piraci w przestworzach - Niebo jest nasze

Hello!
Być może wiecie, a być może nie, bo bardzo dawno o tym nie pisałam, choć planuję to w najbliższym czasie zmienić, jednym z moich ulubionych programów telewizyjnych jest Katastrofa w przestworzach na  National Geographic Channel i ogólnie troszkę interesuję się samolotami. Gdy więc usłyszałam o reportażu dotyczącym porwań samolotów w Stanach Zjednoczonych i znalazłam go w BUGu nie było możliwości, abym szybko go nie przeczytała.
Wstęp był pisany, gdy jeszcze planowałam najpierw opublikować recenzję, a dopiero później wpisy z odcinkami Katastrofy, ale postanowiłam go nie zmieniać.


Tytuł: Niebo jest nasze. Miłość i terror w złotym wieku piractwa powietrznego
Autor: Brendan I. Koerner
Tłumaczenie: Barbara Gadomska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne 

Początkowo byłam minimalnie rozczarowana, bo spodziewałam się, że będą to szczegółowo opisane różne porwania, ale autor skupił się na porwaniu samolotu Western Airlines lot 701. Gdy się przez chwilę nad tym zastanowić, to wynika z podtytułu, ale miałam swoją wizję tej książki w głowie. Treść okazała się inna, ale nie gorsza. Po prostu musiałam się przestawić i skupić na poznawaniu tej jednej historii. Która została wybrana do bliższego zaprezentowania jak sądzę z kilku powodów - było to typowe i nietypowe porwanie. To znaczy: dokonały go dwie osoby - Cathy Kerkow i Roger Holder, samolot ostatecznie, bo kilku zmianach dokładnie wcześniej przygotowanych planów, których nie udało się zrealizować dokładnie z zamierzeniami, wylądował w Algierii. Ale jednocześnie było to porwanie manifestacja polityczna, chociaż i polityka przeciwko, które było skierowane, zmieniała się kilka razy w czasie lotu i po wylądowaniu. 

Złoty wiek piractwa powietrznego w Stanach Zjednoczonych (ale jego akty miały miejsce na całym świecie, także wcześniej - autor wspomina o Polakach, którzy porwali samolot LOT-u do Danii) przypada na lata 60. i 70. Większość porywach chciało się udać na Kubę. I się udawało, bo linie lotnicze przyjęły politykę całkowitej współpracy, a pasażerowie wsiadali na pokłady statków powietrznych ze świadomością, że być może zahaczą o Hawanę w drodze do celu. Gdy o tym czytałam, z dzisiejszej perspektywy, to wszystko brzmi bardzo nieprawdopodobnie. A, gdy teraz o tym piszę, niewiarygodnie. Ale pół wieku temu porywacze wykorzystywali samoloty zasadniczo zgodnie z ich przeznaczeniem - to znaczy, jako środek transportu. Co nie zmienia faktu, że to przerażające, gdy się czyta o 6 porwaniach samolotów w ciągu 14 dni. Albo więcej. Naprawdę statystyki były porażające.


Prościej uwierzyć, że wielkie korporacje i lobbyści w amerykańskim senacie nie chcieli zwiększenia kontroli bezpieczeństwa i wprowadzenia procedur przeszukań i skanów. To jest takie samo teraz i 50 lat temu. Choć nie zmienia faktu, że gdyby procedury były lepsze albo chociaż lepiej przestrzegane do wielu z tych porwań by nie doszło. Jednocześnie cieszy to, iż wydaje się, że w dzisiejszych czasach nikt nie ma wątpliwości, że rygorystyczne sprawdzanie bezpieczeństwa na lotniskach to absolutna podstawa. 

Z jeszcze innej strony czytanie o tym, że we wszystkie samoloty wyposażono w mapy nawigacyjne na Kubę, utworzono specjalne połączenie kontrolerów lotów z Hawaną, a pilotom dawano rozmówki hiszpańskie znajdowało się chyba jeszcze wyżej w kategorii rzeczy nie do uwierzenia niż ilość porwań, aż do granic bycia zabawnymi faktami. 

To w ogólnej kwestii tego, czego można się z książki dowiedzieć. Opisanych pokrótce jest kilka porwań, pokazane jest jak żądania i pomysły porywaczy się zmieniały, ale także to jak FBI próbowała (bo wychodziło średnio) sobie z nimi radzić. Poza tym bardzo dobrze poznajemy naszych głównych bohaterów i to razem z rodzicami i dzieciństwem. 

Niebo jest nasze czyta się bardzo dobrze, chociaż potrzeba kilkunastu stron, aby zrozumieć jak dokładnie prowadzona będzie ta historia, a jak będą wplatane w nią inne. Początkowo chronologia jest też zaburzona więc może to utrudniać pierwsze minuty czytania, ale szybko można się odnaleźć. I przekonać, że wybranie jednej historii do reprezentowania pozostałych porwań było dobrym pomysłem. Choć nie idealnym, bo autor prezentuje zdecydowanie za dużo z życia prywatnego bohaterów, które, szczególnie w przypadku Cathy, nie miało wielkiej roli w porwaniu. Trochę inaczej z Holderem, bo jego zdrowie psychiczne miało sporo wspólnego z porwaniem, ale w dalszym ciągu, jest w książce kilka fragmentów, które spokojnie można by wyciąć bez uszczerbku na jej jakości. 

I ostatnie uwagi. Do okładki - białe litery na niebieskim tle wyglądają fantastycznie, ale czarne i o wiele mniejsze są trudne do odczytania na takim tle. Do przypisów - to pierwsza książka nie na studia, w której było tak bardzo dużo odsyłaczy. I to na końcu, a nie na dole strony. Nie znoszę takich przypisów. Do treści - żałuję, że autor nie poprowadził historii dalej i nie napisał więcej o późniejszym terrorze w przestworzach, ale trzeba mu przyznać, że to, co zdecydował się opisać, zakończył bardzo zgrabnie.

Trzymajcie się, M



6 komentarzy:

  1. Wcześniej nie słyszałam o tej książce, ale nie ukrywam, że chętnie dałabym jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka w sam raz dla mojego taty. On uwielbia takie tematy. Jakiś czas temu oglądał filmu o porwaniach samolotów, więc myślę, że i taka forma przekazu by mu się spodobała. Mam już zatem pomysł na świąteczny prezent dla niego.

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak, miałam tak z wieloma książkami, że nastawiałam się na coś konkretnego, a później okazywało się, że film/książka jest całkowicie o czymś innym. Pamiętam, że rok temu, gdy z siostrą poszłyśmy do kina na maraton filmowy, powiedziała mi, że "Moonlight" jest o uchodźcach i na to nastawiłam głowę, a później byłam w szoku podczas seansu, bo tematyka była całkowicie inna (swoją drogą, świetna).
    Zainteresowałaś mnie kolejną książką. Trafiasz na takie tematy, które chętnie zgłębiłabym i ten tytuł również zapisuję. Moja bliska koleżanka bardzo interesuje się samolotami, a myślę, że i porwania samolotów ją zaciekawią (i mnie też!) Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam książki z tej serii, ale trzeba przyznać, że to nie pierwszy raz kiedy tytuł w jakimś sensie "wprowadza w błąd". ;) Mam tę książkę na czytniku i muszę przyznać, że też sądziłam, że będzie ona o kilku porwaniach czy też o zjawisku jako takim (ja też często oglądałam "Katastrofy w przestworzach" ;)), więc Twoja recenzja nieco mnie zaskoczyła. Z drugiej strony niedawno czytałam "Wyniosłe wieże" z tej samej serii. W zasadzie po zastanowieniu powinnam była się spodziewać tego co dostałam, a jednak na początku byłam zszokowana, bo o samym zamachu z 11/09/2001 wcale wiele nie było. Mimo to książka zrobiła na mnie absolutnie porażające wrażenie i oceniam ją bardzo pozytywnie, więc i tutaj jestem pełna nadziei. Przeczytam! ;)

    PS. Akurat przypisy w tej serii to jak dla mnie jeden z największych atrybutów. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z serii akurat to była moja pierwsza książka, ale chyba już wiem jaka będzie druga ^^

      Jestem przyzwyczajona do innych i do czytania, i do robienia i chyba dlatego mi nie leżą ;<

      Usuń
  5. Reakcje w tamtym czasie na porwania brzmią naprawdę absurdalnie ;)
    A książkę przedstawiłas w taki sposób że choć raczej nie interesuję się takimi sprawami mam ochotę ja przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3