Kolejna niedziela za nami i to oznacza, że kolejny odcinek Doctora Who z nami także. A przynajmniej za mną.
Demony Pendżabu przynoszą nam opowieść o rodzinnej historii Yaz i przenoszą do Indii w 1947 roku. W tym sezonie Doctor Who dba o naszą znajomość historii najnowszej. I dobrze, bo wiem, że dla wielu osób wychodzących z liceum, historia kończy się na 1945 roku a wszystko, co działo się po nim, jest bardziej odległe i nieznajome niż starożytna Grecja. Ogólnie Demons of the Punjab przypomina odcinek Rosa i będzie stał obok niego wśród najlepszych epizodów tego sezonu.
Oprócz Rosy klimatem odcinek ten przypominał mi jeden z moich ulubionych filmów animowanych Hotarubi no Mori e. Jest podobnie jak on smutny i piękny zarazem. Albo piękny i smutny. Jak kto woli. Dość szybko dowiadujemy się (i widzowie, ale także zdecydowanie bardziej zaskoczona Yaz), że to nie do końca jest ta wersja historii rodzinnej, którą zna towarzyszka Doctor. Gwoli ścisłości, przenosimy się do Indii, bo Yaz chce poznać losy zegarka, który otrzymała od swojej babci. A babcia w przeszłości ma poślubić mężczyznę, który nie był dziadkiem Yaz. Jeszcze a propos piękna. Ogólnie odcinek jest bardzo ładnie nakręcony, ma ładne kolory, większość scen dzieje się w plenerze. A z resztą zerknijcie tylko na kadry, które wybrałam do wpisu.
Ten odcinek (i Rosa tak samo; i wiele innych odcinków Doctora Who na przestrzeni wszystkich sezonów) pokazuje, że nie kosmici są największym zagrożeniem dla ludzkości. Ludzie sami sobie tworzą straszny, nieprzyjemny, nietolerancyjny świat do życia. Historia byłaby za prosta i zbyt jednowymiarowa, gdyby zwalić całe zło, które dotknęło Ziemian w przeszłości (i przyszłości - bo wszyscy wiedzą, że ludzie nie potrzebują pomocy, aby wykończyć Ziemię) na kosmitów. A to człowiek człowiekowi wilkiem i to bez znaczenia, że całe życie mieszkało się obok siebie. Ba, że mieszkało się w jednym domu. Z tym, że o ile Rosa w polskim kontekście mogła nie mieć, aż tak silnego wydźwięku, to mam wrażenie, że Demons of the Punjab ze znaczeniem granic z dnia na dzień, konieczności przesiedlania się i występowaniu sąsiad przeciwko sąsiadowi, dużo lepiej rezonują z polską historią i polskim widzem.
Trzymajcie się, M
Już dawno temu miałam zacząć oglądać ten serial... Ale zawsze coś mnie odciąga od tego pomysłu. Aktualnie oglądam "Once upon a time". Jestem dopiero na początku, więc trochę mi zajmie obejrzenie wszystkiego. Może wtedy sięgnę po Doctora Who. Może... :D
OdpowiedzUsuńOglądałam Once Upon a Time! Ale po pewnych zmianach przerwałam ;< Fakt, ma to trochę więcej odcinków od Doctora Who, ale Doctora można zacząć oglądać mniej więcej w każdy momencie, gdy zmienia się aktor (czy jak teraz aktorka) grający główną rolę.
Usuń