Hello!
I koniec Doctora Who na ten rok. Odcinek specjalny to odcinek noworoczny więc do końca grudnia już nic o tym serialu nie będzie. W nowym roku na pewno pojawią się wrażenia na bieżąco oraz podsumowanie całego sezonu, którego bardzo będę się starała nie napisać teraz, a skupię się na odcinku The Battle of Ranskoor Av Kolos.
Po pierwsze: lubię klamerki, gdy koniec i początek danego dzieła, czy to będzie serial, czy książka, czy cokolwiek innego, mają ze sobą coś wspólnego, nawiązują do siebie, zazębiają się itd., więc dziesiąty odcinek jedenastego sezonu dostał kilka punktów na samym początku. Ale temat zemsty nie jest szczególnie odkrywczy, a w tu mamy w sumie aż dwa wątki jej dotyczące.
Pierwszy to paskudny kosmita, który chce zniszczyć/skurczyć Ziemię, za to co zrobiła mu Doctor, a drugi to Graham, który nagle odkrywa w sobie pokłady niewyzwalanych wcześniej negatywnych emocji i on z kolei chce mścić się na kosmicie. I o ile wątek numer jeden spaja cały odcinek i sprawia, że bohaterowie mają co robić (a muszą trochę posprzątać po tej paskudzie z nadambicjami) to wątek z Grahamem bardzo mi nie pasował. Albo nie tyle nie pasował, co budował nam inny charakter bohatera, którego poznawaliśmy od dziesięciu odcinków i który nie wydawał się postacią żądną zemsty.
W tym odcinku (w końcu!) jest też troszkę tego, czego brakowało mi przez praktycznie cały sezon - minimalnego zawahania etycznego. Rozwiązanie jednego z problemów, z jakim borykają się nasi podróżnicy w czasie, naraża bohaterów gościnnych, czyli mieszkańców planety, na której wylądowała Tardis, na ogromny ból. Ale po porozumieniu z nimi i tak decydują się na to rozwiązanie, chociaż Doctor bardzo ich przeprasza, że nie może wymyślić nic innego.
Ogólnie dwójka mieszkańców tego miejsca, gdzie toczyła się akcja to bardzo ciekawi kosmici w sumie, ale nie żadne paskudy, tylko kosmici jak ludzie, choć z tego co zrozumiałam to bardzo wyjątkowa rasa. W każdym razie chciałabym bardzo, aby jeszcze kiedyś powrócili, bo mają niesamowite zdolności i moc, choć jak dowodzi ten odcinek, są trochę naiwni. Ale pokazali ogromny potencjał, są bardzo intrygujący. W skrócie: więcej ich.
Natomiast wątek trzeci (albo dwa i pół, bo nawet nie jestem pewna, czy zasługuje na cały numer porządkowy) ze statkiem i załogą, która została wysłana wcześniej na tę planetę i została uwięziona, został chyba wprowadzony tylko po to, aby Ryan miał co robić. I to już było odrobinę denerwujące, ale postaram się pozbierać takie ogólniejsze uwagi w podsumowaniu.
Ogólnie był to całkiem ciekawy odcinek. Może nie tak niesamowity, wybuchowy i inteligentny jak niekiedy bywały odcinki kończące sezony, ale dalej całkiem przyjemny i widać było po nim, że to kończący odcinek. Do wybitności mu jednak daleko.
Pozdrawiam, M
Dla mnie był to słaby finałowy odcinek :/ Niby klamra, ale jakaś taka... bez sensu. Nie przekonała mnie cała wizja powrotu tego kosmity. Generalnie mam bardzo mieszane uczucia względem tego sezonu.
OdpowiedzUsuń