piątek, 28 grudnia 2018

Things that are bothering me - Aquaman

Hello!
Czasami, szczególnie, gdy a) naczytam się za dużo mang, a czytam je głównie po angielsku, b) naoglądam się za dużo seriali, a ostatnio oglądałam Suits, a teraz jestem w trakcie ponownego oglądania Gossip Girl, zaczynam zastępować frazy, które wydaje mi się, że brzmią lepiej po angielsku niż po polsku w codziennym życiu. Albo po prostu ich angielska wersja przychodzi mi pierwsza do głowy. To słowem wstępu dlaczego tytuł wpisu jest po angielsku. Ale gdyby nie był to brzmiałby "Rybciu ty moja. Mój ty narcystyczny mięczaku". I gdyby był tytuł był po polsku, tekst miałby formę spójnego tekstu, a nie punktów.


1. Postaci pod wodą mają za krótkie włosy.
Z jakiegoś powodu strasznie mnie to irytowało.Każdy wie że mokre włosy robią się dłuższe, a w wodzie ogólnie wyglądają na dłuższe. W przypadku Aquamana różnica nie była aż tak dostrzegalna, ale w przypadku Mary takie niedbalstwo o szczegóły było irytujące.

2. Greenscreen. Albo bluescreen.
Jak na film z taką ilością efektów specjalnych, które naprawdę robią wrażenie, sceny na pustyni wyglądają jak wycięte z filmy sprzed 20 lat albo jakby robił je ktoś, kto dopiero się uczy. Tak bardzo było widać, że one były nagrywane w studiu. Parę innych scen też prezentowało się mocno średnio, a tym gorzej w kontraście do wszystkich efektów komputerowych.

3. Teleportacja.
Trochę się to łączy z poprzednim punktem, bo największą zagadkę tego filmu w moim mniemaniu stanowi to jak bohaterowie przedostali się z Sahary na Sycylię. Znaczy prawdopodobnie przepłynęli, ale to dalej stanowi problem, bo jak oni dostali się ze środka Sahary w jakiekolwiek pobliże wody. Plus ta cała Sycylia też nie wygląda przekonująco.

4. Czas.
Bardzo się zastanawiam, ile czasu zajęły naszym bohaterom ich przygody. Bo ja mam trochę wrażenie, że nie więcej niż 48 godzin. Ale bardzo trudno to stwierdzić.

5. Czas dwa.
To znaczy film jest za długi, a wystarczyłoby wyciąć cały wątek Czarnej Manty (i zrobić z nim oddzielny film, drugą część; albo pierwszą, a duży wątek fabularny z tego filmu przenieść na część drugą), ale widać ktoś bardzo musiał pokazać i zaprezentować tę postać właśnie w tym filmie.


6. Gra komputerowa.
Są sceny i to liczne, które są tak nagrane, że wyglądają jak cut scenki z gier komputerowych. I robiłby większe wrażenie, gdyby, jak właśnie scenki w grach, były krótsze, a nie cale sekwencje walki są tak nagrane.

7. Kto się z kim bije?
To jeden z większych problemów w prawie każdej dużej (i mniejszej zresztą też)  scenie walki w tym filmie. Ale szczególnie problematyczne jest to w pierwszej walce króla Orma z Arturem. Widziałam tę scenę dwa razy, a dalej nie wiem kto tam był kim. I nawet teraz nie jestem w sobie w stanie przypomnieć, który miał złotą zbroję, a który srebrną. Bo jeśli chcemy przypisać danemu bohaterowi jakiś kolor to powinniśmy wystawić go na widok publiczności dostatecznie wiele razy i dostatecznie długo, aby widz spokojnie (ba nawet podświadomie) załapał, który kolor to który bohater. A ku kłopot jest taki, że Orma raz widzimy w srebrnej zbroi, potem widzimy w złotym orężu, a pojedynkuje się w srebrnym. Ale musiałam to sprawdzić na zdjęciach. Dwa, że scena tego pojedynku jest też dość ciemna i chaotyczna.

8. Bracia.
Nie wiem dlaczego i z jakiego powodu Patric Wilson został obsadzony w roli króla Orma, ale zupełnie do niej nie pasuje, jest bardzo nieprzekonujący. Bardzo. A nawet bardziej. Orm ma być młodszym bratem Aquamana, ale Patric Wilson ma 45 lat, Jason Mamoa 39 (a w sumie wgląda jakby miał jeszcze mniej). I nawet wychodząc z założenia, że w filmie mają bardzo różnych ojców, ci aktorzy bardzo nie pasują aby grać rodzeństwo. A Patric Wilson w ogóle nie pasuje do swojej roli.

9. Niekończący się ciąg skojarzeń.
Niestety porównywanie filmów DC do filmów Marvela to coś co mam wrażenie duża część ludzi (w tym ja) robi trochę podświadomie. Plus Aquaman wywołuje też inne skojarzenia więc wymienię kilka: Thor, Assassin's Creed, Mała syrenka, Strażnicy Galaktyki... i pewnie było tego więcej, ale wiele skojarzeń budziły bardzo pojedyncze scenki czy urywki tego filmu.



10. Muzyka
Na Oskarach przyznaje się nagrodę za najlepszy montaż dźwięku. Gdyby przyznawać ją na Złotych Malinach to dostałby ją Aquaman. Chyba, bo nie jestem pewna dokładnie czego ta nagroda dotyczy, ale tak pociętego i dziwnie nierówno zmontowanego soundtracku dawno nie słyszałam. Zwykle muzyka filmowa sobie leci i nie powinno zwracać się na nią szczególnej uwagi, a w tym filmie za każdym razem, gdy zaczynał się lub kończył kolejny utwór to bardzo się to zauważało. I nie żeby sama muzyka była zła (chociaż wiele z tej ścieżki nie pamiętam), ale to jak była pocięta i połączona ze sobą jakoś bardzo mi przeszkadzało. Z drugiej strony pozytywne wrażenie wywarła na mnie piosenka z napisów końcowych, jest całkiem ładna.  

11. Eko.
 Z tego mógł być taki łady proekologiczny film (i tak trochę jest), gdyby wyciąć Czarną Mantę i wstawić w jego miejsce więcej scen o tym, jacy ludzie są źli dla oceanu. To mogłoby sprawić, że fabuła przestałaby być taka płaska - bo jasne złol chciał walczyć z powierzchnią, bo trzeba pokazać, że cywilizacje podwodne są lepsze, ale nie da się ukryć, że na wyrzucenie wszystkich śmieci i okrętów wojennych na brzeg ludzkość całkiem zasłużyła. Żałuję też, że tak niewiele pokazali z tego jak powierzchnia radzi sobie ze sprzątaniem tego syfu. Ale to może w drugim filmie. Bo jestem przekonana, że będzie. 

12. Sensei 
Willem Dafoe jest super. 

Tu zakończę, bo chyba wszystkie najważniejsze punkty już wymieniłam. I przez niej możecie pomyśleć, że to zły, niefajny film. Otóż nie. Oprócz tego, że momentami się mocno dłuży, a fabuła jest płaska jak deska (pod warunkiem, że założymy, że ona tam jest, a niektórzy widzowie zastanawiają się mocno czy historia tam opowiedziana zasługuje na miano fabuły) to jest bardzo, bardzo ładny, taki filmowy kosmos tylko pod wodą. Plus wydali chyba tyle na zbroje dla podwodnych wojowników, że postaci na lądzie trochę na tym cierpią. Jest w nim sporo humoru i tylko niewielka jego część jest żenująca, większość pasuje. Nie zgodziłabym się, że jest to film lepszy niż Wonder Woman, chociaż jest bardziej kolorowy i ładniejszy wizualnie, ale to za mało, żeby być lepszym filmem. Ale wciąż - ogląda się go całkiem dobrze. 

Pozdrawiam, M

2 komentarze:

  1. Nie ciągnie mnie do filmów DC. Mimo wszystko cały czas mam wrażenie, że one zwyczajnie nie wychodzą. Pewnie Aquamana sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do filmów DC mam małe oczekiwania, więc pewnie się nie zawiodę. W sumie i tak zależało mi głównie na elemencie wizualnym więc ciesze się że piszesz że wyszedł :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3