sobota, 7 listopada 2015

Fizyka to suka czyli o jeżdżeniu tramwajem słów kilka

Hello!
Nie zwykłam wyrażać się w sposób obejmujący wyrażenia takie jak "suka" i tym podobne, ale w odniesieniu do praw fizyki panujących w tramwaju nie ma po prostu lepszego określenia. Chociaż przez 4 dni w tygodniu spędzam w tym środku transportu przynajmniej po godzinie, to chyba nigdy nie przyzwyczaję się do tego sposobu przemieszania się.


Naprawdę nie trzeba iść do lunaparku, nie potrzeba karuzeli ani innych sprzętów, aby poczuć się jak na kolejce górskiej. Wystarczy tylko przejechać się tramwajem w Gdańsku. Wyjdzie na pewno dużo taniej, a emocje te same. Jak nie większe. Bo wcale nie musisz siedzieć, a przecież możesz stać- to gwarancja jeszcze lepszej zabawy.


Rzuca tobą na wszystkie strony, na innych ludzi (nawet nie chcę liczyć na ilu), utrzymanie równowagi graniczy z cudem i jest to dość niebezpieczna zabawa. Naprawdę nie wiem z czego to wynika. Czy w charakterystycznej techniki jazdy (która polega na przyspieszaniu do połowy trasy pomiędzy przystankami-co wbija w siedzenie, albo pcha do tyłu- a później od połowy hamowanie- efekt odwrotny). Chyba, że akurat jest skrzyżowanie i hamowanie jest bardziej nagłe. Dalej nie mogę się nadziwić, że nie wiedziałam jeszcze nikogo kto poleciałby na przód tramwaju.


A może to sposób w jaki są ułożone tory, a Gdańsk usytuowany geograficznie. Wbrew temu co mogłoby się wydawać jest tu dość nierówno, a trasy są pozakręcane. Moim ulubionym fragmentem jest ten przed (gdy jadę na uczelnię) Galerią Bałtycką. Tory wiją się pomiędzy dwoma lub trzema budynkami pod kątem chyba 90 stopni. To straszne.


Możliwe jest także, że to tylko mną tak rzuca na wszystkie strony, albo, że jest to zemsta nauk ścisłych za to, że wolałam humanistyczne.


 Króciutkie filmiki, które towarzyszą dzisiejszej notce prezentują różne zachowania w komunikacji miejskiej. Warto na nie zerknąć, bo są zabawne i z dystansem. Takie przykazania.

Trzymajcie się, M

8 komentarzy:

  1. Ja na szczęście nie mam już tego problemu na głowie. Auto - moje wybawienie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy post :). Mimo wszystko miłego podróżowania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zemsta nauk ścisłych ? O nie, czeka mnie to samo ! :o
    http://momentcatcher00.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja na szczęście dojeżdżam pociągiem do szkoły. Za tramwajami nigdy jakoś nie przepadałam, ciężko było mi utrzymać równowagę i wpadałam na wszystkich :(
    A filmiki są super, szczególnie plecaki atakują :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A może jednak zdecydujesz się przerzucić na SKM? :D Przede wszystkim, dojedziesz na miejsce o połowę szybciej, nie ma aż takiego tłoku, nic nie trzęsie i przeważnie można dostać miejsce siedzące. No fakt, trochę dalej masz do przystanku, ale patrząc na te wszystkie wady tramwajów, warto się zastanowić :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na przykład jak jadę wrocławskim tramwajem, to lubię siadać nie na krześle, a na takiej półeczce, gdyż tam rzuca najbardziej! To sprawia mi przyjemność i przynajmniej coś się dzieje, nie jest nudno i na bank nie usnę :)
    /meainsolita.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak to jest przed 8 i po 15. Ale w innych godzinach na moich liniach jest już ok. Jak to mówił mój kolega "Nigdy nie będziesz z z drugim obcym człowiekiem tak blisko jak w autobusie miejskim" :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie lubię jeździć komunikacją miejską, ale cóż... przynajmniej czasami wydarzy się coś zabawnego :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3