piątek, 11 grudnia 2015

Jak zawsze skomplikowane ("Once Upon A Time" S5 P1)

Hello!
Powoli zaczynałam wątpić w "Once Upon A Time". Za bardzo kombinowali tam gdzie nie powinni. W tym sezonie twórcy poszli jednak po rozum do głowy i oprócz nawiązywania do mniej i bardziej klasycznych baśni Disneya, zaczęli rozgrywać nieco bardziej oryginalne wątki. Są spoilery. Bardzo duże.


Zaczynając od tego, że Emma stała się Mroczną. Trochę to granie na nerwach fanów, ale naprawdę jeszcze nic w porównaniu z finałem. Po kolei jednak. Takie nowe spojrzenie na jej postać było konieczne, bo robiła się powoli nudnawa. I jako Mroczna wypada naprawdę świetnie. Czyli gdy akcja akurat rozgrywa się w Strobrooke. Bo tak naprawdę najpierw wydarzenia miały miejsce w Camelocie, ale po raz kolejny została rzucona klątwa i po powrocie do rzeczywistości bohaterowie nie pamiętają wydarzeń z królestwa króla Artura. Oczywiście widzowie mają tym samym dużo większą wiedzę i możemy sobie obserwować jak sprawy zostają rozwiązane i w jednym i w drugim miejscu.


Nawiązanie do "Miecza w kamieniu" i króla Artura to chyba jedno z najbardziej udanych połączeń jakie było w tym serialu. Chociaż Artur ani trochę nie jest tak szlachetny jak być powinien, a napisać, że był zwykłym egoistą to nie napisać nic. Jego postać jednocześnie była ciekawa i niesamowicie wręcz irytująca. Chyba bym nawet zaryzykowała stwierdzenie, że nieco niedorzeczna. I tak, nie przebije jednak własnej żony, ona była po prostu wcieloną złośliwością. Skoro jest Artur to musiał też być Merlin, oczywiście. Jego historia oraz to co robił w Camelocie naprawdę było godne podziwu, ale niestety został zabity. Bo i problemy, którym musieli stawić czoło nasi bohaterowie, stały się większe niż można było przypuszczać na początku.


Gdyby cały sezon polegał na próbach wypędzenia zła z Emmy, fabuła dość szybko by się wyczerpała i chyba nie mogłoby być aż tak ciekawie, aby niektóre z 12 odcinków nie były nudne. Ale jak to w "Once Upon A Time" nic nie jest tak proste jak się wydaje. Emma miała swoje powody, aby wymazać wszystkim pamięć. Oczywiście i do rozwiązania tej zagadki dochodzi- otóż tragicznym zbiegiem okoliczności Kapitan Hak został Mrocznym, w zasadzie Emma zrobiła z niego mrocznego, aby uratować mu życie. Tak właśnie za takie zagrywki kocham ten serial. A Hak staje się naprawdę przerażającą postacią po przemianie. Jest nie do poznania i wierzy, że to właśnie jego prawdziwa natura. Nie oglądało się tego dobrze, bo Kilian już przecież był dobry i porzucił zemstę.


Zbliżam się powoli do opisania finału, ale jest jeszcze kilka rzeczy, o których warto wspomnieć. Na jeden odcinek powracają Mulan i Red. To było naprawdę miłe, mam nadzieję, że pojawią się jakimś cudem w dalszej części sezonu. Co prawda towarzyszą Meridzie, której obecność w serialu to kompletna porażka i bardzo, bardzo widać, że jest na siłę i na doczepkę, i że tak w zasadzie to totalnie nie ma na nią pomysłu. To taka nieszczęsna Merida nie wiadomo skąd i po co. A ja nawet obejrzałam tę bajkę specjalnie, bo pojawiła się w serialu. Jest jeszcze sprawa z Zeleną, której głównym zadaniem jest bycie matką dziecka Robina i gdyby nie to można by ją spokojnie z serialu wyrzucić. Myślę, że wszystkim wyszłoby to na dobre, bo ona jest tam chyba jeszcze mniej potrzebna niż Merida.


Moja relacja z Rumplem od początku nie była łatwa. Zawsze wierzyłam, że on się może zmienić tylko mu to jakoś wcale nie wychodziło. Aż tu nagle przyszedł piąty sezon, Rumpel bezinteresowny heros, ja cała w skowronkach, podobnie z resztą jak Bella. Niestety do czasu. Rumpel się nie zmienił, a moje serce zostało złamane. Zastanawiam się ile jeszcze Bella wytrzyma, bo ona też już jest na skraju.


Twórcy jednak nie poprzestali na jednym złamaniu mojego serca. Otóż musieli nam udowodnić, że Kiliana zło jednak nie pochłonęło i jest zdolny do poświęceń, aby zniszczyć mrok. A bardziej dosłownie: zabili go, po prostu. Co gorsza jak się później okazało w sumie to na marne, bo Rumpel jak zawsze był sprytniejszy. Emma nie poddaje się jednak tak łatwo i w następnej części sezonu będzie poszukiwała go w zaświatach.


Jakoś tak niesamowicie szybko zleciała mi ta część tego sezonu, ale to bardzo dobry znak, bo w końcu każdy odcinek był interesujący i chciało się je oglądać. I z niecierpliwością czekam na marcowy powrót serialu.

LOVE, M 

4 komentarze:

  1. Moja przyjaciółka z wielkim oddaniem wręcz ogląda ten serial i opowiada mi, co się tam dzieje i o ile opowieści z pierwszego sezonu mi się podobały, o tyle to co dzieje się ponoć w drugim już jakoś mnie odrzuca bo tam wydaje mi się, że już za dużo kombinowania. Ale może dlatego, że jestem swoistą jungowską purystką jeśli idzie o baśnie?:>

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie widziałam ani jednego odcinku tego serialu, więc trudno mi się wypowiadać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Serialu jeszcze nie oglądałam, ale w Święta mam zamiar nadrobić serialowe zaległości. Na ten serial na pewno się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3