niedziela, 8 kwietnia 2018

Czas przeszły (i prawie teraźniejszy), czyli M i jej z historia kpopem #2

Hello!
Zupełnie tego nie planowałam, że po pierwsze wyjdą mi dwa wpisy z jednego, rozpoczętego wczoraj tematu, ani tym bardziej tego że opublikuję wpisy dzień po dniu. Ale złożyło się idealnie, nie mogę przepuścić takiej okazji.

Wczoraj dotarliśmy do magicznej daty 7 kwietnia, gdy wysłałam K. Fantastic Baby. Natomiast, gdy przygotowując wpisy wysłałam K. wczorajszy tekst, sprawdzając przy okazji kilka faktów, zobaczyłam, że dokładnie sześć lat temu 8 kwietnia debiutowało EXO. Te daty to nie jest przypadek, a ja nie mogłam tego nie wykorzystać.
Od tego momentu najłatwiej byłoby mi po prostu powstawiać screeny rozmów z K., ale ponieważ, piszę na klawiaturze bardzo szybko i klikam wyślij, zanim sprawdzę, czy wszystkie wyrazy mają wszystkie litery i czy są one we właściwej kolejności, będzie tego mniej niż bym chciała.  Ale postaram się opisać, jak to było.
10 kwietnia znów wysłałam K. FB i wtedy też dowiedziałyśmy się o czym oni śpiewają. Później Let's Not Fall in Love oraz Sober. W największym skrócie: przez bardzo długi czas słuchałam tylko BigBang. Twierdziłam, że dotarłam na koniec internetu, K. kazała mi z niego wychodzić, ale w tamtym czasie te piosenki bardzo, bardzo poprawiały mi humor.
K. dziwiła się też, że ludzie tego słuchają. W tym momencie, obie już nie jesteśmy ludźmi, w związku z tym. Bo ona chwilę później odkryła Bang Bang Bang i ją porwało.


Pod linkiem kryje się piosenka DOOM DADA. Jeśli ją znacie lub jeśli są sprawdzicie, będziecie wiedzieli, czemu miałam mini kryzys egzystencjalny. Ale to wszystko wina oświecenia.

Później było Baby Good Night, która za moment okaże się ważna, bo już następnego dnia stwierdziłam, że przestała mnie bawić i podoba mi się bez żadnego ironicznego wydźwięku.

Ogólnie, jak wspominałam wczoraj, bardzo lubię tańczących ludzi i winę za to ponoszą filmy typu Step Up i kwiecień upływał mi głównie na oglądaniu nagrań z prób. Oraz klipów, bo miłość ma do teledysków jest wielka i powszechnie znana. Wolę nawet nie myśleć jak dużo czasu na tym spędziłam, ale trochę zastanawiam się, jak zdałam egzamin z Oświecenia. 

21 kwietnia
Później na jakiś czas przestałam dręczyć K., (bo mniej więcej w tym czasie była Wielkanoc w zeszłym roku). Miała ona spokój dopóki nie odkryłam filmów typu 'ukryty angielski w kpopie' i innych podobnych zabawnych kompilacji.


28 kwietnia
K. odkryła, że na 4FunTV puszczają kpop i była w stanie szoku. Później, tego samego dnia, przyznała mi rację, że kpop pochłania. Tak bardzo, że nie wyszłyśmy z niego do tej pory.

Udajemy, że nie widzimy braku polskich znaków, ale dodaję, bo rozmowa wygląda ślicznie.

29 kwietnia
K. się poddała po dwudziestodwudniowej indoktrynacji i sama zaczęła wysyłać mi piosenki, których nie słyszałam wcześniej.

Znaczy uważałam i ciągle uważam, ale wtedy dawałam nam 4 miesiące i stwierdziłam, że powinno przejść. Nie miałam racji. A naprawdę wierzyłam, że to faza i dziwna fascynacja, ale później okazało się, że muzyka to muzyka, a język nie za bardzo ma znaczenie. W sumie, to że nie rozumiem, o czym oni śpiewają, działa na ich korzyść, bo większości polskich popowych piosenek nie jestem w stanie po prostu słuchać, gdy nawet 4 wyrazy znajdujące się obok siebie nie mają sensu, a i z piosenkami po angielsku jest różnie. Także koreański spoko, choć jako język japoński jest przyjemniejszy dla ucha. Ale trochę słuchania tylko tego, parę dram i można się przyzwyczaić.

Wracając do kwestii fazy, wtedy naprawdę w to wierzyłam, myślałam, że to jak emo trzynastolatki, po kilku miesiącach się znudzi. No nie. Piszę to czwarty raz i dalej jestem zdziwiona, że robię to rok po wydarzeniach, które opisuję.

I trzeba też przyznać, że ten rodzaj muzyki trafił na dobry czas w moim życiu, nie tylko ze względu na nudę, jaką siało Oświecenie, ale także ponieważ Panic! at the Disco nieszczególnie wydawało nową płytę (ale będzie w tym roku!), Hurts nieszczególnie wydawało płytę (Desire była w sierpniu 2017, chociaż poprzedziły ją dwa single), The 1975, miało coś wydać w 2017, ale opóźniło się to  na ten rok, o Arctic Monkeys nie wspominając (ale też się obudziło w tym roku i dosłownie trzy dni temu ogłosiło płytę), a moja relacja z Years&Years jest dość skomplikowana, ogólnie, nie za bardzo było coś nowego do słuchania. A koreański przemysł muzyczny odznacza się tym, że tam non stop jest coś nowego, nie tak, że jedna płyta na 2 lata, ale dwie w ciągu roku. To straszne, ale chodzi o to, że jest tego dużo, jest w czym wybierać i, w najbardziej znanych przykładach, są to piosenki lekkie, łatwe i przyjemne.

A poniższego mema dostałam chwilę później. 


Gdzieś zgubiłam wspomnienia o SHINee i VIXX. O pierwszych stwierdziłam: tych kolesi, co mają piosenkę z Sherlockiem mogę nawet słuchać. Dlaczego Shinee mnie zainteresowało nie trzeba tłumaczyć, Sherlock tłumaczy się sam. A do tego jestem pewna, że drugą ich piosenką, jaką słyszałam było Juliette. Jeśli czytacie bloga chociaż trochę ponad rok, to także powinniście wiedzieć dlaczego.
VIXX  zainteresowało mnie z podobnego powodu, tzn. mają piosenkę hyde, a ja się daję skusić na wszelkie nawiązania do kultury. Na pewno włączyłam też Chained Up. 
Z tym, że o ile Sherlocka i SHINee mniej więcej pamiętałam, ale na wiosnę nie przywiązywałam do nich dużej uwagi, to o tym, że VIXX słyszałam zanim LR wydało drugą płytę, promowaną piosenkę Whisper, zapomniałam, i gdy przeglądałam YT i to zobaczyłam byłam całkiem zdziwiona. Bo było to jeszcze przed magicznym 7 kwietnia, który opisywałam o tym wczoraj.

Na początku maja odkrywałam solowe piosenki G-Dragona. I jakby ktoś dobrze poszukał, to majowe hasztagi i podpisy moich do niektórych zdjęć na Instagramie to słowa z tych piosenek. Z resztą w czerwcu też. I pewnie lipcu i sierpniu również, ale pula wokalistów i zespołów się zwiększyła.
Znalazłam też cudo zwane Ka-CHING, podgrupy EXO CBX. 

Ale ogólnie kwiecień-lipiec to BigBang, szczególnie piosenki z płyty MADE, bo oprócz jednej wszystkie mają teledyski. A ja i teledyski to jedno.

Czerwiec.
Ósmego G-Dragon wydał solową płytę, a ja i K. postanowiłyśmy spróbować ogarnąć jak kpop działa, o co chodzi z powrotami i mniej więcej zacząć uczyć się o innych zespołach. Przez uczyć się mam na myśli zapamiętywanie imion członków. Nie jest to łatwe zadanie i jestem wdzięczna za te jedno lub dwusylabowe pseudonimy. I uczyć to nie jest złe słowo, bo naprawdę trzeba na to poświęcić czas i energię (chociaż z czasem im więcej się nauczy, tym łatwiej zapamiętywać kolejne).
Natomiast 22 BLACKPINK wydało singiel As If It's Your Last. Powiedzmy, że  już wtedy z K. wiedziałyśmy, co to jest YG Entertaiment (i inne ważne wytwórnie) i mniej więcej orientowałyśmy się kogo ma pod swoimi skrzydłami, więc byłyśmy ciekawe co pokażą dziewczyny. 


Lipiec.
Tego samego dnia (ósmego) miesiąc później, zaczęłyśmy z K. odkrywać EXO, które szykował się do powrotu (te comebacki to po prostu wydanie kolejnej płyty/singla, ale nazywają to powrotami). Byłam całkiem dumna, gdy K. wysłała mi zdjęcia Baekhyuna, a ja poznałam go z teledysku do Monstera. (To tak jak z uczeniem się imion- całkiem satysfakcjonujące)
EXO wróciło z KoKoBop i od tamtego momentu, moje kpopowe horyzonty się zdecydowanie poszerzyły, bo naprawdę przez pierwsze 3 miesiące to był to prawie tylko BigBang i ewentualnie rzeczy, które odkryła K. Później zaczęłam śledzić powroty innych zespołów i tak zostało do tej pory. Chociaż to było jeszcze troszeczkę później, bo gdy śledziłam teledyski pojawiające się na 4FunTV to części zespołów nie znałam, ale poznałam. A potem, gdy już zbierałam materiały z kwietnia i wcześniej, byłam w szoku, że SHINee od Get the Treasure, to to samo SHINee od Sherlocka. A póżniej, gdy przeglądałam jeszcze wiadomości z Instagrama okazało się, że wysłałam K. pod koniec lipca fragment ich bardzo znanego występu z koncertu, a że to byli oni odkryłam, jakieś kolejne 3 miesiące później.

Ogólnie wydaje mi się, że śledzenie powrotów, jeśli komuś zależy na rozeznaniu w głównym nurcie kpopu, to całkiem bezbolesny sposób poznawania piosenek i zespołów, polecam.

W wakacje obejrzałam też 3 programy, bo z jakiegoś powodu nie można stworzyć normalnie zespołu wybierając członków, tylko każe się im rywalizować i walczyć o możliwość debiutu. Nie będę się rozwodziła jak to działa, ale w porównaniu, Top Model czy inne Project Runaway wyglądają trochę jak gry planszowe. W każdym razie widziałam Who's next?, dzięki któremu debiutował Winner (i zawdzięcza swoją nazwę) i w sumie do tej pory trochę nie rozumiem, jak to się stało, że ostatecznie oni zwyciężyli, bo Team B był zwyczajnie lepszy. Przy czym osobiście wolę muzykę tworzoną przez Winnera i trochę szkoda, że ich zeszłoroczny powrót mignął mi koło nosa, bo był 4 kwietnia. Ale Team B był lepszy. Później obejrzałam Mix&Match, gdzie Team B plus 2 lub 3 dodatkowych chłopaków rywalizowało, by jednak debiutować. Ostatecznie cały Team B dał radę i dołączyła do nich jeszcze jedna osoba i zostali iKON. W każdym razie, chociaż oba zespoły już debiutowały, to gdy to oglądałam wylałam potoki łez, bo taka presja, a jednocześnie determinacja w spełnianiu marzeń w takich okolicznościach, to jednocześnie coś pięknego, ale i strasznego. Widziałam też Produce 101 drugi sezon i tu zadziałał instynkt, że chcę wiedzieć co się dzieje i czemu to jest modne. Ale w porównaniu z dwoma powyższymi programami zadania stawiane przed uczestnikami były dużo łatwiejsze.
Gdy ten post się rozrósł do mniej więcej tego miejsca,  zaczęłam się  zastanawiać czemu nie zrobiłam akcji Miesiąc z Kpopem i nie opisywałam mojej relacji z każdym zespołem, którego aktualnie słucham. Miałabym wpisy na cały miesiąc. Albo i dwa.

Widziałam też dwie dramy z idolami. Za napisanie o nich zbieram się od tamtego czasu, ale to taki poziom zażenowania z drugiej ręki (ten wpis w roboczych ma taki tytuł), że nie wiem czy kiedyś będę w stanie go przeskoczyć. 

M jest chodzącymi wątpliwościami, jak zawsze. Pisałam ten wpis i pisałam, i nie byłam zadowolona z tego, jaki ma kształt. Wychodził za suchy, zbyt wyprany z emocji, bo nie chciałam wyjść na szaloną fangirl. Czasami wręcz szłam w drugą stronę i dissowałam sama siebie, miałam też ochotę od razu odpowiadać na wszelkie kontrargumenty ludzi, którzy mogliby tu przyjść i oceniać, to co lubię. Ani żeby z drugiej strony nie stwierdzili, że to zainteresowanie jest płytkie, bo powinnam od razu zainteresować się całą kulturą Koreii, a nie bezmyślnie zachwycać się kpopem (widziałam coś takiego bardzo na poważnie na pewnej stronie i moje wątpliwości, czy publikować ten wpis zdecydowanie wzrosły). Skomentuję tylko tyle: ludzie widzą tylko to, co napisze się/pokaże na Instagramie/opublikuje na Facebooku (czy to tyczy mnie, czy kogokolwiek, kto chce się wypowiadać), na podstawie tego naprawdę trudno ocenić czy zainteresowanie jest czy nie jest płytkie, więc skąd mają wiedzieć, czy ktoś przypadkiem nie czyta grubych tomów dotyczących polityki Koreii, jej historii, itp.
I prawdę powiedziawszy nie czuję się dobrze z poczuciem, że muszę się z tego tłumaczyć, bo jakoś nikt nie oczekuje, że skoro słucham francuskich musicali czy brytyjskich zespołów, będzie się znało całą historię i kulturę Francji czy Anglii.

Zainteresowanie kpopem to jak zainteresowanie każdym innym gatunkiem/rodzajem muzycznym i wystarczy chwila, naprawdę (chociaż mi zajęło to, co prawda, dzień), aby zobaczyć, że od dziwnych/śmiesznych/niezrozumiałych do całkiem normalnych popowych piosenek, tyle że śpiewanych po koreańsku, jest naprawdę bardzo blisko. Ten wpis jest już zdecydowanie za długi (a to ledwo połowa wakacji, a co się działo potem? co się dzieje teraz? czy kiedyś się dowiemy?) , ale zapewne bardzo długo żadnego podobnego nie będzie, chociaż możne to zależeć od Waszej reakcji na uzewnętrznianie się M.

Ciągle czekam na Wasze historie, opinie i Wasze związki z kpopem, M


14 komentarzy:

  1. Niestety, ale chociaż rozumiem Twoje argumenty ten gatunek czy nawet styl kompletnie do mnie nie trafia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę powiedziawszy, to sama się do tej pory dziwię, że mnie to przekonało ^^

      Usuń
    2. @Ellie Moore: do tego gatunku po prostu trzeba się przekonać. Polecam włączyć jakąś losową playlistę z kpopowymmi hitami i przesłuchać. Zawsze znajdzie się jakaś perełka w danym gatunku. Można też sięgnąc po jakieś zespoły indie rock czy już typowo rockowo-metalowe. Azjatycki rynek potrafi nieźle zaskoczyć pod tym względem :)

      Usuń
  2. W chwili obecnej jest tak duży boom na kpop (w zasadzie to coś koło 2010 roku większość moich znajomych przechodziłą na kpopy), że duża ilość zespołów nagrywa swoje utwory również w języku japońskim, aby ich hity trafiły do większego grona odbiorców. Ja np. osłuchuję teraz nowego albumu BTS z ich hitami, ale w wersji japońskiej. Trochę takie dziwne, bo już się przyzwyczaiłam do oryginałów, ale coś w tym jest, że tego jezyka słucha się przyjemniej, a i zaśpiewać nietrudno xD

    MEMY TAKIE PRAWDZIWE ❤❤❤❤❤❤❤

    Ja polecam posłuchać tego, tu są najlepsze hity, które potrafią MEGA wkręcić w kpop. Całe zeszłoroczne lato katowałam tego typu playlisty, to również dzięki nim poznałam tyle wspaniałych utworów/zespołów/wokalistów, których teraz poznaję (ALE TAK, NADAL MAM TRUDNOŚCI Z ZAPAMIĘTANIEM IMION POSZCZEGÓLNYCH PERSON XDDDDDDDD). Tak swoją drogą, wspominałam też u siebie o BTS i ich ,,Blood, sweat & tears", więc gdybyś chciała poznać, to zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Memy bardzo, bardzo prawdziwe i pokazują, że ludzie mają bardzo podobne doświadczenia z tą muzyką ^^

      Ohhh, słuchałam takich playlist i szukałam, w którym miejscu będzie Fantastic Baby ^^ Ale wolałam oglądać kompilacje jak tańczą. Jeszcze nie znałam piosenek a spędzałam godziny na oglądaniu jak chłopcy tańczą dziewczęce układy i odwrotnie ^^

      A jak już się zapamięta nawet to weź to potem wymów!

      Usuń
    2. DANCE MIRROR MOIM DRUGIM ŻYCIEM. A tak serio, kiedyś przez ponad 2 miesiące oglądałam układy BTS i ludzi, którzy je odtwarzali. Nawet próbowałam się nauczyć, ale moja ślamazarnosc i ruchy cegły wygrały :v

      TJAAA AAA XDDDDDDDDD

      Usuń
    3. Mam trochę kompleksy przez ludzi, którzy ot tak po dwóch dniach od ukazania się teledysku czy dance practice odtwarzają te tańce ^^

      Sama nigdy się nie próbowałam nauczyć, ale kiedyś podglądałam taką niby lekcję, potwornie dużo czasu zajmuje ogarnięcie chociażby 30 sekund układu.

      Usuń
  3. Z kpopem sprawa wygląda tak, że to to cholerstwo krąży wokół Ciebie, krąży aż nagle wpadasz w sidła i nie możesz się z nich wyplątać (chyba, bo jeszcze mi sie nie udało). A przynajmniej tak to wyglądało u mnie.

    Moja przygoda z kpopem zaczęłą się niewinnie - w związku z tym, że oglądam kdramy, zaczęłam słuchać ich soundtracków (playlista na spotify wymiata - polecam). Próbowałam zaznajomić się z typowymi wykonawcami kpopowymi (GOT7, Red Velvet, Twice, chyba nawet coś Exo wrzuciłam do odsłuchania) - ale jakoś to do mnie nie przemawiało.

    Do czasu. Późnym listopadem odkryłam BTS, a konkretnie odkryłam DNA. I przepadłam.
    Jak kamień wrzucony w studnię bez dna (to wcale nie był suchar!).
    Dzięki temu grudzień minął mi błyskawicznie pod znakiem zbierania informacji na temat BTS, ich muzyki, członków i w ogóle o co w tym wszystkim chodzi.

    BTS nadal siedzi na mojej liśćie odtwarzania, a obserwacja fandomu i tego jak pięknie BTS marketingowo ogarnia różne rzeczy (to co tam się dzieje i jak oni wszystkim zarządzają jest miodem na moje marketingowe serduszko) stała się stałym punktem w moim życiu.

    Inne zespoły nadal podsłuchuję, ale z lekką dozą nieśmiałości, bo czasowo już ze wszystkim nie wyrabiam, więc na fanienie kolejnego zespołu trochę mi brakuje czasu. A snu na pewno nie poświęcę!

    Także tego, no.
    Łączę się w zrozumieniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pewnie raczej Ci się nie uda ^^

      Czasami się zastanawiam, co by było, gdyby w zeszłym roku to BTS pierwsze wydało płytę... Ale zrobiło to EXO i oni porwali mnie szybciej ^^

      Masz jeszcze czas, ja, dopóki właśnie EXO nie wydało w lipcu płyty, słuchałam tylko BigBang :>

      Ale naprawdę polecam śledzić kto wydaje płyty, bo niektóre piosenki to prawdziwe perełki.

      A soundtracki z dram i tak najlepsze!!! ^^

      Usuń
  4. To akurat kompletnie nie dla mnie. :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, że to wpis sprzed kilku miesięcy, ale dopiero teraz na niego trafiłam i chciałam powiedzieć, że jest cudowny <3 Sama już kilkakrotnie odtwarzałam w myślach swoją historię k-popu i wreszcie nie czuję się z tym dziwnie, bo widzę, że nie tylko ja tak robię :D Aż nabrałam ochoty, żeby pogrzebać w jakichś notatkach i zakładkach w przeglądarce, żeby odtworzyć to moje wpadanie w k-pop bardziej dokładnie (do tej pory odtwarzałam tak tylko moją historię oglądania anime). Bo tak ogólnie to u mnie było tak: najpierw (przy czym to "najpierw" to już dawno było, chyba jeszcze na studiach, czyli już parę lat temu - jak to wszystko szybko leci!) BigBang i GD i długoooo długooo nic, bez żadnego angażowania się w odkrywanie, jak ten cały przemysł rozrywkowy w Korei działa (czasem zdarzyły się jakieś pojedyncze piosenki innych wykonawców, może nawet przed BigBang - to właśnie musiałabym sprawdzić, ale to BigBang było wtedy moją miłością). A potem prawie wszyscy poszli do wojska i czekała mnie posucha, ale akurat wtedy dwie koleżanki, zupełnie niezależnie od siebie, zaczęły mi opowiadać o BTS, więc z grzeczności zerknęłam. DNA mnie po pierwszym odsłuchaniu nie porwało, ale już Go Go tak, a potem przepadłam całkowicie. Do tej pory co i rusz odkrywam ich kolejne piosenki, na które wcześniej nie zwróciłam uwagi, a są tego warte. Plus dochodzi to, o czym pisała wyżej M. Poleca, czyli obserwacja fandomu i całościowych działań BTS - to cudownie wciąga, zaskakuje i zachwyca, że tak to wszystko działa, i że tak spójnie, i że takie przemyślane, a jednocześnie sprawiające wrażenie naturalnego, niewymuszonego. Ogólnie rok 2018 to dla mnie rok pod znakiem BTS i k-popu. Wprawdzie wciąż rozróżniam tylko chłopaków z tych dwóch zespołów, ale słucham też innych i coraz więcej ogarniam, jeśli chodzi o funkcjonowanie tamtejszego przemysłu rozrywkowego. I chociaż z zewnątrz pewno sprawiam wrażenie typowej ofiary boomu na k-pop, to mam to gdzieś, bo sprawia mi to wiele frajdy i dla mnie osobiście jest naturalnym rozszerzeniem zainteresowań (mniej więcej: anime i manga => przemysł rozrywkowy w Japonii =>Japonia => Korea i jej przemysł rozrywkowy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! To wiele dla mnie znaczy, bo zanim go nie opublikowałam i dziewczyny nie odezwały się w komentarzach też czułam się dziwnie i samotnie ;<
      U mnie proces proces przebiegał jak napisałam więc team BigBang i BigBang forever <3

      Co do BTS, wspominałam wyżej, dla mnie pierwsze było EXO. Przy czym piosenki BTS do czasu właśnie DNA, bo na przykład Sprong Day bardzo, bardzo lubię, nawet mi się podobały i w sumie dalej podobają, ale do czasu DNA. Ich trzy ostatnie wydania niezbyt mi leżą, a o teledysku do piosenki IDOL do tej pory nie wiem co myśleć.

      Co do rozszerzenia to ja ominęłam przemysł rozrywkowy Japonii - skupiłam się japońskich łyżwiarzach i łyżwiarkach figurowych, ale ogólnie droga od anime do k-popu jest bardzo popularna ^^

      Usuń
    2. Tak szczerze to ten przemysł rozrywkowy w Japonii to ja też tylko trochę liznęłam, bardziej właśnie mangi, anime i ogólnie kultura tamtejsza (literatura, obyczaje, legendy itp.)

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3