Dzisiejszy wpis zostaje opublikowany tylko dlatego, że był już napisani i niesamowicie to, że jeszcze nie został udostępniony leżał mi na wątrobie. Zastanawiam się nawet czy go nie usunąć i zapomnieć, ale pisałam o poprzednich sezonach, a ten, jaki by nie był, obejrzałam. Ale Wy tego nie róbcie. To, co przeczytacie poniżej, nawet nie jest recenzją, to zbiór uwag do Tokyo Ghoul:re 2, bo o tym anime zwyczajnie się nie da napisać nic sensownego i składnego.
Ten sezon jest tak zły, że nie wiem, czy oglądałam gorsze anime. A zdarzyło mi się widzieć parę naprawdę słabych. Cały ciąg przyczynowo-skutkowy jest zaburzony, nic w tym anime nie wynika jedno z drugiego, a nawet jeśli wydaje się, że wynika to nie dlatego że jest to logiczne, ale dlatego że akurat tak pasowało komuś. Nawet nie wiem komu, bo chyba nie scenarzyście, bo scenariusza, fabuły, linii wydarzeń tu nawet nie ma. Wszyscy się ze wszystkimi tłuką, nikt nie wie dlaczego; wydaje się, że za wszystkim stoi jakiś większy plan, ale nie da się go zrozumieć. Wygląda to tak, jakby twórcy anime postanowili zekranizować tak co trzeci rozdział mangi. Dziury i braki logiczne są przeogromne.
W całym Tokyo Ghoulu bardzo lubiłam postać Kanekiego (o Hide nie będę wspominała, bo to drażliwy temat) i powinnam się cieszyć, że w tym sezonie to on, nie Sasaki, jest ważniejszy, ale to właśnie Kaneki znajduje się w największej dziurze fabularnej i czasami, gdy pojawiał się na ekranie, siedziałam i prosiłam, aby zniknął z niego jak najszybciej, co by mi tej postaci nie zepsuć tak do końca. Nie udało się. W tym sezonie odebrano nawet sens Kanekiemu. A na koniec pierwszego sezonu Tokyo Ghoul: re byłam entuzjastycznie nastawiona do Kanekiego na ekranie.
A upływ czasu w tym anime to coś, co nieustannie mnie fascynuje.
Ponieważ nie wiemy, kto się z kim bije, to nic nas te walki nie obchodzą i ogólnie są one nudne.
Jest tyle anime, które zasługiwałby na kontynuację i których kontynuacje fani oglądaliby dużo chętniej niż Tokyo Ghoula. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego to anime powstało albo inaczej dlaczego powstało w takim kształcie. Ale to pytanie równie można było zadać po drugim sezonie 'normalnego' Tokyo Ghoula.
Ogólnie to idźmy wszyscy czytać mangę.
Jedyna rzecz, która była w tym anime dobra to opening. Dlaczego? Bo wykonywał go TK from Ling Tosite Sigure, czyli osoba, która zrobiła Unravel. Także katharsis jest dobre.
Pozdrawiam, M
Raczej nie sięgnę po to anime ;/
OdpowiedzUsuńAle Timing, bodajże dwa dni temu moja koleżanka właśnie polecała mi Tokyo Ghoula i stwierdziłam, że się skuszę, nie wiem jeszcze kiedy, ale się postaram. Będę mieć jednak na uwadze, że z kontynuacją nie jest aż tak kolorowo. ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tego anime :)
OdpowiedzUsuńTego anime akurat nie oglądałam i po tej recenzji cieszę się, że nie trafiłam mojego czasu.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
O tak,zgadzam się całym sercem, ostatni sezon Tokyo ghoula jest zdecydowanie najgorszym anime jakie widziałam
OdpowiedzUsuńMiałam wrażenie że oglądam zlepek przypadkowych scen, które kompletnie się że sobą nie łączyły. I to nagłe pojawianie się postaci o ktych nawet nie pamiętałam że istnieją a przeszły metamorfozę której nam nikt nie wytłumaczy...
A można było tak dobrze rozwinąć Kanekiego po zakończeniu re,
Ech, chyba po prostu postaram się jak najszybciej zapomnieć o tym (po)tworze
Mam tak samo serce boli ale co zrobić właśnie skończyłem 2 sezon i jak zobaczyłem sezon 3 to długo zastanawiałem się co się stało . Gdzie kaneki gdzie drzewo Aogiri gdzie starzy bohaterowie , jak można tak zjebać tak fajne anime. Szkoda gadać
OdpowiedzUsuń