Hello!
Gdy zobaczyłam pierwsze zapowiedzi dramy, w której bohaterem jest anioł z misją, wiedziałam, że będę śledziła ją bardzo uważnie i oglądała odcinek za odcinkiem. Anioły w popkulturowym wydaniu to jeden z moich ulubionych motywów, a niestety nie ma ich zbyt wiele.
Dan (Kim Myung-soo, Infinite L) jest optymistycznym aniołem lekkoduchem, który zawsze pakuje się w kłopoty. Aby móc powrócić do nieba musi wykonać zadanie - znaleźć prawdziwą miłość dla (stereotypowej) utalentowanej, ale oziębłej baletnicy Lee Yeon-seo (Shin Hye-sun), ale sam się w niej zakochuje.
(opis dramy z Wikipedii, nieudolne tłumaczenie - moje)
Nasz główna bohaterka jest wręcz stworzona po to, aby jej nie lubić. Nie ma w sobie nic, co sprawiałoby, że zaskarbi sobie sympatię widzów. A ja polubiłam ją od razu. Bo pokazuje, że w prawdziwym życiu dużo częściej cierpienie jednak nie uszlachetnia, a ne można odebrać jej tego, że nie miała łatwego życia jeszcze zanim czas dramy się rozpoczyna, a i początek serialu nie jest dla niej łatwy. Myślę, że pomimo jej początkowej arogancji, negatywnego podejścia do życia i ludzi można dość łatwo zrozumieć skąd wynika jej zachowanie i nawet nie tyle je uzasadnić (bo to mimo wszystko mogłoby być dla wielu widzów trudne), co uznać za w pewnym stopniu naturalne dla osoby z takim charakterem i doświadczeniem życiowym, jakie miała nasza bohaterka.
Co ciekawe seria czasami zwodzi widzów na manowce. Wydaje nam się, że bohaterka mimo wszystko nie powinna zachować się tak źle, jak się zachowuje, nawet niektóre postaci zwracają jej na to uwagę, a później okazuje się, że to jednak ona miała rację i nie powinno się na nią "naskakiwać" za złe zachowania bez poznania szerszego kontekstu.
Czasami ta drama jest bardzo mało subtelna - gdy Dan chce zrobić coś złego - ubierają go na czarno, gdy wspominali o miłości - w następnej scenie bohaterka ma czerwoną sukienkę. I chociaż próbowano dotykać tematów dobra i zła (co ogólnie było ciekawe), zło wyszło odrobinę zbyt karykaturalnie.
Druga sprawa zwykle, gdy bohaterowie w romantycznych ramach nie mogą się zejść i ze sobą być wynika to z braku komunikacji, dziwnych podchodów, udawania, że się do siebie nic nie czuje i innych podobnych klisz. To wszystko występuje także w Angel's Last Mission Love tylko, że w tej dramie jest to wyjątkowo dobrze uzasadnione. Główny bohater jest aniołem i jest to, co prawda oczywiste, że będą z tego wynikały problemy, ale jednocześnie dzięki temu można dramie wiele wybaczyć.
[akapit spoilerowy]
Nie za bardzo lubię, gdy okazuje się, że w dramie bohaterowie znali się, ale o sobie zapomnieli. Jest to prawie zawsze leniwe, generyczne i nieciekawe - było już w tylu dramach, że są powody, aby mieć tego dość. Ale znów w Angel's Last Mission okazuje się to uzasadnione, wyjaśnione, istotne dla fabuły pod więcej niż jednym względem, motywujące dla działań i sposoby rozumienia pewnych wydarzeń przez bohaterów. Oraz przez widzów, którzy dzięki temu dostają nadzieję, że być może nasi bohaterowie dostaną dobre zakończenie raczej wcześniej niż później.
[koniec]
Wiem, że wielu osobom możne nie spodobać się takie "bujanie" jakie zaprezentowane jest w dramie: a tu by chcieli ze sobą być, a tu nie mogą, a tu jedno się poświęci, a to drugie zrezygnuje ze swojego szczęścia i ogólne, a chcieli by, a boją się, ale jak już napisałam wyżej w moim odczuciu, w porównaniu z wieloma innymi dramami, w tej rozwój relacji pomiędzy bohaterami i sama fabuła jest wyjątkowo dobrze osadzona w realiach w jakich się oni znajdują. Danowi i Yeon-seo trochę z założenia ma być trudno i wszyscy mają im rzucać kłody pod nogi, więc nie można się czepiać, że tak jest. Drama oczywiście ma swoje słabsze strony, ale jednocześnie jest bardzo wciągająca - chce się wiedzieć czy bohaterom uda się być razem. A nie jest to takie oczywiste, gdy dokładnie wczyta się w opis dramy, chociaż sugeruje on proste rozwiązanie.
Angel's Last Mission Love to nie jest najlepsza drama jaką oglądałam, ale wyróżnia się na tle wielu powtarzających się romantycznych serii nieco innym ograniem pewnych wątków oraz samymi aktorami - im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej widzę, że (szczególnie drugoplanowa) obsada aktorska zrobiła w tej dramie kawał dobrej roboty.
LOVE, M
Motyw z bohaterem aniołem stróżem jest nawet popularny. Raczej nie będę chciała oglądać ten dramy.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
To zupełnie nie moje klimaty. 😊
OdpowiedzUsuńCałe dobre wrażenie po tej dramie zniszczył mi ostatni odcinek: SPOILER
OdpowiedzUsuńTo że ostatecznie przeżył i mogła go znowu widzieć zniszczyło całą wagę ich poświęcenia dla siebie nawzajem i wszystkich rozmów o sile ich uczucia. Dobrym zakończeniem byłoby skończenie na scenie gdy miała wizje gdy była nieprzytomna, nie mogli być razem ale jako prezent za siłę swojej miłości dostali możliwość pożegnania się.
KONIEC SPOILERA
Bardzo przeszkadzało mi że głównej aktorce baardzo słabo wychodziły sceny taneczne, kuzynka była dużo lepsza więc śmieszyły mnie sceny gdy je porównywano i podziwiano Lee Yeon-seo
Wg przez cały serial bardziej lubiłam kuzynkę i zachowanie Lee Yeon-seo w stosunku do niej zniechęcało mnie do głównej bohaterki
Też nie lubię wątków ze znaniem się w przeszłości i na początku byłam zawiedziona że to tu jest ale ostatecznie zgadzam się z tobą, było to uzasadnione
Serialowi jedno trzeba przyznać, ma cudowny i emocjonujący soundtrack budujący klimat
Gdyby nie to nieszczęsne zakończenie stwierdziłabym że drama bardzo udana, jednak niestety dla mnie pozostawia niesmak