Hello!
Dawno nie byłam w kinie, a jeszcze dawniej nie byłam na czymś, co nie było filmem Marvela (a nawet jak było filmem Marvela, czyli nowym Spider-manem, to o nim nie napisałam, bo był taki nijaki). Byłam na Detektywie Pikachu, ale chciałam znaleźć jakieś ambitniejsze kino na blogu i znalazłam I, Tonya w marcu 2018. Dawno. Dlaczego więc zdecydowałam się iść do kina na film Parasite i o nim napisać? Bo zaskoczyło mnie i ucieszyło zainteresowanie wokół niego. Będzie miał nawet sześć seansów w moim kinie w Ostrołęce - tego się zupełnie nie spodziewałam i to przekonało mnie najbardziej, aby o nim napisać.
Te nogi na plakacie powinny dawać do myślenia.
"Parasite" to pełen dzikiego humoru i nieoczekiwanych zwrotów akcji thriller, w którym czworo ludzi bez przyszłości wpada na pomysł przekrętu doskonałego. W świecie, w którym liczy się tylko wydajność i sukces, przechytrzą system i zawalczą o siebie.
Powyższe słowa to oczywiście opis dystrybutora filmu, który w tym miejscu rozłożę na czynniki pierwsze. Nie byłabym przekonana czy ten film jest thrillerem, a na pewno nie jest nim przez pierwszą połowę. Nie jestem też przekonana do "dzikiego humoru" - ten film jest zabawny, ale nie ma w nim ani jednego momentu, gdy cała sala wybuchała śmiechem. Spotkałam się z określeniem czarna komedia i chociaż też nie oddaje w 100% istoty filmu chyba jednak sprawdza się najlepiej. Czyli to mieszanka różnych gatunków.
Przekręt jest doskonały i bardzo kibicujesz rodzinie, aby się udał. Chociaż od pewnego momentu powinno się mieć pewne wątpliwości moralne, co do sposobu jego przeprowadzenia i co ciekawe, jeden z bohaterów nawet sam się zastanawia nad konsekwencjami ich działań.
Nie wiem, jaki system mieliby przechytrzyć (bo oni po prostu życiowo kombinują), ale element walczenia o siebie już po obejrzeniu całego filmu ma zaskakująco inny wydźwięk niż przed.
Ale smartfony mają!
Przez pierwszą część filmu obserwujemy rodzinę, której kolejni członkowie w ramach sprytnego, a później coraz bardziej podstępnego planu zaczynają pracować w posiadłości u pani Choi i pana Parka. I jest trochę tak, że widz to obserwuje i wie, że coś musi się stać, coś musi się rozwalić, bo za dobrze im idzie. I oczywiście, że coś się dzieje, ale nie sądzę, aby ktokolwiek był w stanie przewidzieć co, zwyczajnie się nie da. Po opisach filmu spodziewałam się czego w stylu Służącej (The Handmaiden, Ah-ga-ss, dla jasności, bo jest kilka filmów o takim tytule), gdzie dostalibyśmy perspektywę państwa i nagle dowiedzieli się na przykład, że oni wiedzą, że to rodzina. Ale nie dzieje się coś zupełnie innego. Chociaż jest w filmie scena, bardzo niesubtelna, gdzie pokazane zostaje takie odwrócenie ról i to, jak łatwo ludzie zmieniają swoje podejście w zależności od tego, gdzie stoją na drabinie społecznej, czy ile zarabiają. I tu przy okazji jeden punkt, który bardzo mnie intrygował w trakcie całego seansu - w ogóle nie obserwujemy i nie zostaje nam na ekranie pokazane wzbogacanie się naszych głównych bohaterów. Cały czas zastanawiałam się, co się działo z pieniędzmi, które zarobili.
Biedni po lewej. Bogaci po prawej.
A później następuje druga część filmu, w połowie której osoba siedząca obok mnie powiedziała "Ale to przecież nie miał być horror!" I chyba nie umiem tego lepiej opisać. Bo gdy już minie pierwsze zaskoczenie tym, co stało się w połowie (a będziecie wiedzieć, że ten moment się zbliża, bo jest tam najbardziej nużąca scena całego filmu, a potem bum!), z każdą kolejną minutą ten film coraz bardziej się intensyfikuje. Aż nadchodzi moment kulminacyjny, który oglądałam przez palce i więcej o nim nie napiszę.
Jeśli szukacie zapowiadanego w tym filmie komentarza społecznego, to musicie uważnie śledzić szczególnie to, co mówi ojciec rodziny oraz to, co mówią o nim, bo w tym zawiera się pigułka tego komentarza.
Napiszę za to o muzyce, bo chociaż ogólnie nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia, to są momenty w tym filmie, w których muzyka jest dobrana tak idealnie, że bardziej by nie mogła. I te poszczególne momenty robią ogromne wrażenie.
Sam reżyser (Bong Joon-ho, reżyserował też filmy Snowpiercer - lubię bardzo oraz Okja - lubię trochę mniej) prosił, aby nie zdradzać za wiele z fabuły, a ja i tak już mam wrażenie, że napisałam za dużo. W skrócie - polecam, idźcie oglądać.
Sam reżyser (Bong Joon-ho, reżyserował też filmy Snowpiercer - lubię bardzo oraz Okja - lubię trochę mniej) prosił, aby nie zdradzać za wiele z fabuły, a ja i tak już mam wrażenie, że napisałam za dużo. W skrócie - polecam, idźcie oglądać.
Pozdrawiam, M
Dużo dobrego słyszałam już o tym filmie. Na sam seans wybieram się dopiero w środę. Z filmów reżysera widziałam do tej pory tylko ,,Snowpiercer''.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Myślę, że powinien Ci się spodobać!
UsuńW tamtym roku Tonya także mnie "chwyciła", a o tym filmie coś już słyszałam, ale chyba nadal jestem nastawiona dość sceptycznie. Sam opis brzmi zachęcająco, ale jednak coś trzyma mnie na dystans, może chodzi o język? Chyba jednak wypadałoby się przełamać. :D
OdpowiedzUsuńNie ma co przejmować się językiem, film wciąga tak bardzo, że bardzo szybko przestaje się zwracać na niego uwagę. Naprawdę polecam się przełamać ;)
UsuńChętnie zobaczyłabym ten film. 😊
OdpowiedzUsuńPowinni go grać w kinach przynajmniej do końca października!
UsuńWłaśnie mnie zachęciłaś, żeby to obejrzeć! Miałam iść do kina na "Piłsudskiego", ale teraz mam dylemat :D
OdpowiedzUsuńZawsze można zobaczyć i jeden, i drugi film! ;>
UsuńAż jestem ciekawa tej produkcji :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie zaciekawiłaś, teraz będę się zastanawiać o co chodzi w twoich enigmatycznych komentarzach. Postaram się wybrać do kina :)
OdpowiedzUsuńWarto przekonać się samemu, a ja naprawdę mam wrażenie, że i tak dużo napisałam ;>
UsuńMega się uśmiałam na tym filmie! Taka trochę czarna komedia, której jestem wielką fanką. Jedna z lepszych produkcji tego roku. Zaraz po seansie sięgnęłam po inny film reżysera ("Zagadka zbrodni") i również się nie zawiodłam (choć są diametralnie od siebie różne). I nawet niechęć do języka koreańskiego jakoś szybko mi przeszła :D.
OdpowiedzUsuńMam ten film w planach, choć nie jest on szczególnie wysoko na mojej liście. Nie mniej, jestem ciekawa jak się prezentuje :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3