niedziela, 8 lipca 2018

Wytrwałością i pracą herosi się bogacą - Rich Man

Hello!
Mała przerwa od postów związanych ze studiami na recenzję niedawno zakończonej dramy. Rich Man przedstawia losy Lee Yo Chana niezbyt miłego dla ludzi, ale genialnego w dziedzinie IT szefa firmy Next In oraz Kim Bo Ry, która, w wyniku prawie magnetycznego przyciągania, zaczyna pracować w Next In. Ponad to To Chan nie rozpoznaje twarzy, co jeszcze bardziej utrudnia mu kontakty społeczne (ale nie żeby o nie szczególnie zabiegał), a Bo Ra ma doskonałą pamięć.


Niestety Rich Man jest przykładem kolejnej dramy, którą da się oglądać tak mniej więcej do połowy, a potem cóż... staje się dramą. Początkowo to ciekawa historia, która daje nadzieję, na niekonwencjonalne poprowadzenie niektórych wątków, zaskakujące rozwiązania fabularne, nawet jeśli nie na najwyższym poziomie to przynajmniej inne niż w podobnych serialach. Lee Yo Chan zaczyna się nawet spotykać z Min Tae Rą, która jest kuratorem galerii oraz siostrą wiceprezesa Next In, który nieszczególnie ukrywa się z tym, że jego uczucia wobec Kim Bo Ry są więcej niż przyjacielskie. I fakt nie dostajemy romansowego trójkąta, nie tak bardzo, ale ta relacja, które "powinny" iskrzyć, czyli Yo Chan i Bo Ra, jest sympatyczna, ale papierowa.


Ale Rich Manowi udało się osiągnąć coś, czego żadnej innej dramie, którą oglądałam przed nim, się nie udało. Otóż w pewnym momencie nie lubi się ani Kim Bo Ry, ani wiceprezesa, ani głównego bohatera, a jedyną sympatyczną postacią jest Min Te Ra. A potem jest w sumie jeszcze gorzej, bo Bo Ra zaczyna być, nie miłą i wesołą postacią jak z pierwszych odcinków, a irytującą postacią jak z gorszych anime. I bardzo szkoda, bo kradła dla sobie te pierwsze odcinki i była ciekawsza niż męscy bohaterowie. Z tym, że też po tym wstępnie chyba też zapomniano, że ona ma tę swoją super pamięć i prawie nie korzystano z tego motywu, a szkoda. Poza tym widz bardziej zaczyna się przejmować losami firmy niż kłopotami bohaterów. Rich Man mógłby spokojnie mieć tytuł Next In i nie byłoby to ani trochę mylące. A mogłoby skierować uwagę widzów na bardziej interesujące kwestie niż bohaterowie.


Szczególnie ostatnie odcinki są takie, że ciekawsza  jest firma- bardzo szybko mijają, naprawdę nie czuć tego, że trwają godzinę, a z drugiej strony najciekawszymi momentami są te, gdy bohaterowie pracują. Albo zastanawiają się jak pracować, albo czemu nie pracują. Jedynym punktem spajającym to wszystko jest Next In, bo relacje pomiędzy postaciami, gdzieś po drodze przestały być pokazywane jako coś interesującego. Scenarzystom udało się początkowo stworzyć liczne zależności między bohaterami, aby później je zepsuć, bo chyba nie widzieli, że to był najlepszy element tej dramy. Ostatni odcinek trochę zmienia - z jednej strony pozostaje niesmak, że scenarzyści to wszystko popsuli, z drugiej widz się nawet cieszy, że to naprawiono, bo większość bohaterów na to psucie nie zasługiwało.


Jestem zawiedziona, bo początkowo sądziłam, że to może być dużo bardziej skomplikowana drama niż mogłoby się wydawać, a ostatecznie bohaterami rządzą bardzo niskie pobudki. Szkoda, że główny bohater nie przechodzi większej przemiany, bo wiemy, że powinien, ale jego droga jest bardzo  postopniowana, zamiast przechodzić w miarę płynnie, Lee Yoo Chan, trochę rozbija sobie głowę spadając z kolejnych stopni. Kim Bo Ra, którą na początku naprawdę bardzo łatwo polubić i jej kibicować, z czasem staje się nieco męcząca, a ostatecznie nieciekawa, a w końcu wręcz denerwująca. Takiego zwrotu się nie spodziewałam. Tym bardziej, że otwarcie się przyznam, zaczęłam oglądać Rich Mana, ponieważ aktorka wydawała się ciepłą osobą, idealnie pasującą do swojej postaci, a przy tym jest prześliczna. A nazywa się Ha Yeon Soo. W głównego bohatera wciela się natomiast Kim Junmyeon albo łatwiej Suho z EXO.


Rich Man jest rozczarowujący, niestety. Ale ma kilka mocnych punktów - szczególnie w pierwszej połowie. Wspominane wyżej relacje pomiędzy bohaterami: przyjaźń Yo Chana i Tae Joo oraz Kim Bo Ry i Park Mi So, wątek Cha Do Jina oraz jego relacja z przyjaciółką Kim Bo Ry, fakt, że Tae Joo lubi główną bohaterkę, związek Yo Chana i siostry wizeprezesa (lubiłam Kim Bo Rę, ale prawda jest taka, że Yo Chan i Min Tae Ra pasowali do siebie bardziej - niestety romantyczne relacja pary głównych bohaterów działa głównie na papierze) oraz wątek galerii sztuki i młodego artysty. Niestety później to wszystko bardzo się psuje, głównie przez to, że główny bohater jest niewychowanym i jakimś cudem rozpieszczonym (ale sam się tak załatwił) dupkiem. I nawet pomimo jego smutnej przeszłości, jakoś zupełnie go nie szkoda.


Z drugiej strony to nie tak, że zupełnie i kategorycznie można napisać, że to zła drama i odradzać jej oglądania, bo nie jest tragicznie. Po prostu mogło być lepiej.
Ah i muszę wspomnieć o piosence przewodniej, bo jest śliczna. Występuje w dwóch wersjach, to znaczy jedną śpiewa Cheeze, a drugą Doyoung z NCT, a piosenka nosi tytuł "Hard for me" i jest niesamowicie ładna. W obu wykonaniach.

 Pozdrawiam, M

7 komentarzy:

  1. Dramy oglądam głównie z przyjaciółką, aby ponabijać się z pewnych cliche, które są dla nich typowe. Mam wrażenie, że ta - ze względu na bycie gorszą niż lepszą - pasowałaby do naszych wytycznych :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pasowałaby szczególnie w drugiej połowie ^^

      Usuń
  2. Nieszczególnie przepadam za dramami... Lubię oglądać Anime, ale dramy w odbiorze są dla mnie bardziej sztuczne niż te animowane seriale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo zależy od poszczególnej dramy, ale faktycznie są w nich takie charakterystyczne klisze, że trzeba się do nich po prostu przyzwyczaić ;>

      Usuń
  3. Polubiłam dramy, ale chyba z tą nie będę się śpieszyć. Nie szczególnie zachwalasz, ba nawet zniechęcająca jest twoja opinia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w sumie nie jest zła drama, tylko rozczarowująca ;<

      Usuń
  4. Ta mnie znudziła, jakoś spodziewałam sie czegoś lepszego.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3