Seriale, które wybieram sobie do oglądania można by podzielić na kilka grup, ale dla uproszczenia przedstawię Wam dwie: zaplanowane i przypadkowe. Z czego druga grupa jest zaskakująco nieco większa niż pierwsza. Dziś opiszę chińską dramę I Cannot Hug You, którą przyuważyłam przypadkiem, a która okazała się ekranizacją koreańskiej manhwy (czy też webtoon) Untochable, która jest jednym z nielicznych internetowych komiksów, które czytałam na bieżąco i faktycznie czekałam na kolejne rozdziały i którą ogólnie bardzo polubiłam. Nawet wspominałam o niej kiedyś na blogu - o tu.
Untochable, a tym samym I Cannot Hug You, opowiada o współczesnych wampirach, które nie piją już krwi, a zmieniły się wraz z otaczającym je światem i teraz karmią się ludzką energią, pobieraną za pośrednictwem dotyku. Konkretnie naszą bohaterką jest Li Shi Ya - wampirzyca, a także Jiang Zhihao - człowiek z bakteriofobią, którego Shi Ya dotyka, a jego energia okazuje się wyjątkowo dobra. Czy też smaczna. Problem jest tyko taki, że Zhihao nie za bardzo ma ochotę dawać się dotykać, a Shi Ya przez to głoduje i postanawia wyleczyć go z jego fobii. Ale to dopiero początek.
I Cannot Hug You to nie są wyżyny produkcji dram, a wręcz powiedziałabym, że to serial przeciętny w stronę słabego. Ale co ciekawe 3-4 pierwsze odcinki są naprawdę niezbyt dobre, a później drama osiąga pewien nico wyższy pułap i utrzymuje go mniej więcej do końca. Warto też zaznaczyć, że jest podzielona na 2 sezony po 17 odcinków, ale podział ten jest symboliczny, gdyż druga część to bezpośrednia kontynuacja. Co do tego, że widać, że to nie wyżyny produkcji: bohaterowie, chociaż to modelka oraz popularny autor powieść (= są bogaci i to wiemy) mają może 5 zestawów ubrań. I gdy w innych dramach zwykle narzeka się, że bohaterka, o której wiemy, że ma trudną sytuację materialną ma 5 płaszczyków w jednym odcinku, tak tutaj, gdzie naprawdę powinni byli pozmieniać im kostiumy, jest z tym bardzo krucho. Ale chyba najzabawniejsze sytuacje są, gdy widzimy Simbę na koncertach. Ilość statystów-fanów jest dość niewielka (a podobno to obecnie największy idol!), nie wspominając o tym, że wiemy, że nie jest on solistą, a jego zespołu nie widu ni słychu. A o tym, że na przykład jacyś tancerze mogliby się pojawić na scenie, chyba ktoś w ogóle nie pomyślał. Wygląda to komicznie i ubogo. I naprawdę psuje wrażenie.
Ale te produkcyjne minusy nie przeszkadzają cieszyć się z oglądania, bo to całkiem przyjemna drama. Chociaż momentami ma dziury w scenariuszu jak w serze szwajcarskim, ale wciąż miło się ją ogląda. Z tym, że nie gwarantuję, że moje odczucia nie są spowodowane tym, że mniej więcej znałam historię (została nieco zmieniona w stosunku do manhwy) i ją lubię. Bo wydaje mi się, że drama sama w sobie, a szczególnie ta druga część, jest mimo wszystko nieco mniej pasjonująca niż komiks. W nim wszyscy mieli nieco lepsze charaktery i wszystko było lepiej wyjaśnione. Tutaj są duże problemy z motywacjami bohaterów drugoplanowych oraz wyjaśnieniami, czego oni chcą od głównych postaci. Podobnie rodzina Shi Yi jest potraktowana trochę za bardzo po macoszemu, a szkoda, bo to był bardzo ważny punkt w webtoon.
Z drugiej strony, piszę to wszystko i myślę, że muszę jednak I Cannot Hug You bronić, bo pomimo tych wszystkich i dość dużych kłopotów to naprawdę miły do oglądania tytuł. Bohaterowie robią dla siebie dużo małych, ale znaczących rzeczy, nie wiemy, kto w kim się pierwszy zakochuje, bo wychodzi im to naturalnie. Są mniejsze i większe strzały w stopę, bo Shi Ya jest dość niecierpliwa i miewa nie najlepsze pomysły, a z drugiej strony bohater też zaczyna się starać i chociaż na pewno jego fobia została wyleczona zdecydowanie za szybko, ich wspólny wysiłek został bardzo ładnie przedstawiony. I wątek Simby, zakochanego w bohaterce przyjaciela z dzieciństwa, z czasem robi się ciekawszy niż tylko robienie dramatu i pokazanie rywalizacji z Zhihao. Poza tym Simba ma swojego przyjaciela, który zasługiwałby na więcej uwagi - zarówno od strony Simby, jak i autorów scenariusza.
Ale z trzeciej strony jeśli miałabym Wam polecić, gdybyście mieli zapoznać się tylko albo z webtoon, albo dramą, to jednak poleciłabym komiks. Ale jeśli nie przepadacie za taką formą i jednak wolicie oglądać seriale, to strata nie będzie aż tak wielka. Pod warunkiem, że z góry przygotujecie się na problemy produkcyjne, o których napisałam wyżej.
Trzymajcie się, M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3