czwartek, 8 listopada 2018

Smacznego - Doctor Who 11: The Tsuranga Conundrum

Hello!
Po poprzednim odcinku, który niezbyt przypadł mi do gustu, piąty odcinek nowego sezonu Doctora Who jest dużo bardziej ekscytujący niż poprzedni. 


Po pierwsze mamy zamkniętą przestrzeń statku kosmicznego i początkowo wydaje się, że jego załoga coś kombinuje. Ale nic bardziej mylnego, bo załoga i pasażerowie okazują się bardzo ciekawymi postaciami (nawet jeśli określa ją tylko jedna cecha charakteru), a Doctor i jej towarzysze mają okazje do współpracy i pokazania tego, jak podróżowanie z Doctor otwiera umysł. Nawet jeśli człowiekowi wydawało się, że już ma otwarty. 


Poza tym Doctor znów zgubiła Tardis i mam wrażenie, że nie tylko mi nie podoba się jej obecny wystrój. Sam odcinek jest zaś bardzo w doctorowym stylu, ktoś zginie, ktoś odkryje, że może więcej niż mu się wydaje, ktoś się poświęci, ktoś odkryje, że może być lepszym człowiekiem. Nie wiem tylko, czy nie było jednak tych postaci za dużo i zamiast wybrać dwie i na nich się skupić mamy ich w odcinku trochę więcej. The Tsuranga Conundrum uświadomiła mi, że bardzo chciałabym zobaczyć dużo więcej odcinków w stylu Rosy, gdzie wybory nie były tak jednoznaczne moralnie, a historia musiała toczyć się tak jak powinna. Piątemu odcinkowi brakuje takiej głębi, ale nie jest obraźliwy dla intelektu.

Ponadto, odcinek trwa te swoje 50 minut, ale wydaje się, że mieści się w nim dużo więcej: film trwający godzinę i pół. Mógłby, co prawa, być nieco nudny, ale odnoszę wrażenie, że spokojnie dałoby się to zrobić. 


Poza tym, co dawno się nie zdarzało, naprawdę przejmowałam się losami bohaterów, a pan w ciąży i to jak działa ciąża w przyszłości to ciekawy wątek. Tym bardziej, że męscy towarzysze Doctor maja dużą rolę przy tym bohaterze i wszyscy się czegoś uczą albo coś sobie przypominają. Wątek chorej, a niemogącej okazać słabości pani generał i jej brata jest oklepany i przewidywalny, ale nie poświęca mu się tak dużo uwagi, aby zaczęło to widzowi przeszkadzać. 

Trochę zapomniałam o małym, wszystkożernym kosmicie, który jest głównym zagrożeniem statku medycznego (chyba że akurat sam statek stanowi dla siebie zagrożenie), ale sam w sobie nie jest zbyt ciekawy. Jest straszny i powoduje ogromne zamieszanie, jest też przyczyną wielkiej bieganiny, ale w nim samym nie ma nic interesującego. Oprócz tego że wszystko je.  

Ogólnie to nie taki zły odcinek.

Trzymajcie się, M

3 komentarze:

  1. Piszesz o tym serialu tak ciekawie że naprawdę mam coraz większą ochotę go obejrzeć. Polecasz zacząć od którego sezonu (który jest najlepszy by się nie zniechęcić)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypadałoby napisać, że od pierwszego z 2009, ale sama zaczynałam od drugiego . Dla mnie ten wybór się sprawdził, ale wiele odcinków tego serialu szybko się starzeje więc radziłabym spróbować albo od piątego sezonu, albo od tego. Naprawdę, spokojnie można zaczynać ten serial w momencie, gdy aktorzy wcielający się w postać Doctora się zmieniają. Uważałabym tylko z zaczynaniem na ósmym sezonie, bo wydaje mi się (i chyba środowisko fanów Doctora też jest w miarę zgodne), że Dwunasty Doctor miał dość specyficzne odcinki. Gdybyś miała jeszcze problem, który Doctor jest w którym sezonie to Wikipedia ładnie to pokazuje, gdy wyszuka się Listę odcinków serialu Doctor Who.

      Usuń
  2. Ja już dawno temu przestałam oglądać ten serial :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3