niedziela, 24 lutego 2019

Czarno to widzę - Black

Hello!
Był taki moment w moim życiu, że nie miałam co oglądać, a miałam Netflixa. I takim sposobem obejrzałam frustrującą dramę pod tytułem Black.  Poniżej tłumaczę, dlaczego Wy raczej nie powinniście tego robić.


Z jednej strony wydaje się, że to drama robiona na wielką skalę, z drugiej jeśli przyjrzeć się szczegółom okazuje się, że świat przedstawiony jest dość gęsty, każdy każdego zna, ma wobec kogoś jakieś zobowiązania i tak dalej. Dość szybko robi się to męczące, około 6 odcinka; dramom zdarza się to zwykle w połowie, a ta nie dość, że ma 18 odcinków, to już po 1/3 zrobiła się ciężka do oglądania. Nie wiem czy zabrakło im pieniędzy na aktorów drugoplanowych czy pomysłów na wprowadzenie nowych postaci, ale tym, co przeżywa ta garstka bohaterów, których obserwujemy, można by spokojnie obdzielić jeszcze kilka osób.


Druga sprawa to fakt, że dość szybko przestaje być też wiadomo dokąd zmierza fabuła, a sam scenariusz też ma kilka problemów. Czasami wydaje się, że bohaterowie zapominają o swoich motywacjach i tak bardzo skupiają się na chwili obecnej, że widz także zapomina, że każdy z nich ma jakieś swoje cele i teoretycznie przez to, co robi próbuje je osiągnąć.

Mam problem z Go Arą wcielającą sie w Ha Ram. Z pierwszej dramy, którą widziałam z jej udziałem, czyli Hwarangu można było jej postać wyciąć i byłby to o wiele lepszy serial, w tym natomiast gra dość naiwną postać z typu bohaterek anime, które mieszają się do nieswoich spraw. Przy czym nie piszę, że jej chęć ratowania życia jest naiwnością, raczej jej metody i próby są godne pożałowania, bo naprawdę ma się wrażenie, że nie towarzyszy im żaden zastanowienie. Aż dziwne, że przez swoje nachodzenie ludzi i zadawanie dziwnych pytań, przez cały sezon nie wpakowała się w kłopoty. Żeby dopełnić obrazu muszę napisać, że Ha Ram jest też nieodpowiedzialna.


Im więcej dram oglądam, tym bardziej chciałabym aby postaci, które MUSZĄ ze sobą być, były razem naprawdę szczęśliwe. To znaczy takie historie typu: tu jest narzeczona, ale już jej nie kocham albo chociaż niech postaci z aranżowanych małżeństw mają do siebie chociaż odrobinę szacunku. W tej dramie mamy detektywa Hana, który przed stratą pamięci i w sumie swojej osobowości naprawdę kochał panią doktor. Po przemianie zaczyna mieć uczucia, których mieć nie powinien z różnych względów, do Ha Ram, a dalej ciągnąc ten wątek w Black mamy jeden z najsłabszych trójkątów miłosnych, jakie widziałam i nie pozostaje nic innego jak ignorować wszelkie jego oznaki. Z resztą oznaki jakiegokolwiek uczucia pomiędzy Ha Ram i Blackiem też najlepiej ignorować, bo, oprócz całkiem zabawnych monologów wewnętrznych Blacka, nic dobrego z tych romansów nie wynika. A jak zaczęły się naprawdę rozwijać, to miałam poważny kryzys w oglądaniu całej dramy.

Na drugim planie mamy panią doktor, której przeszłość ściga nie tylko ją, ale wszystkich.
Natomiast Mann Soo to najtragiczniejsza, najbardziej samotna i smutna postać całej dramy i nie ma sposobu aby człowiekowi nie było go szkoda, bo swoimi doświadczeniami w tak krótkim czasie mógłby obdarzyć kilka osób.


Poza tym wydawać by się mogło, że Black to trochę straszna drama thriller z ciężkim klimatem. Otóż plakaty, czołówka i to jak drama była promowana to zmyłka. Nasza bohaterka porzuca noszenie okularów i uciekanie przed cieniami w pierwszym odcinku. Potem decyduje się ratować ludziom życie. Co jest bardzo szlachetne, ale zadziało się za szybko. Dostajemy zbyt mało retrospekcji i niewiele ujęć z teraźniejszości na temat tego, jak Ha Ram przeżywa widzenie cieni i sobie z tym radzi. Czy też nie radzi, ale pokazane to zostaje chyba tylko w pierwszym odcinku. Ponadto w trakcie kolejnych odcinków okazuje się, że niewielu ludzi tak naprawdę ma cienie, a większość z nich jest powiązana mniej lub bardziej bezpośrednio z Ha Ram,  Man Soo, czy sprawami, którymi zajmuje się policja, a które i tak są ze sobą powiązane.

Oglądanie tej dramy bywa frustrujące, bo widz przeważnie wie dużo więcej niż bohaterowie, ale zamiast cieszyć się, że oni odkrywają to co my już wiemy, denerwujemy się jak długą drogę muszą przebyć. Z drugiej strony policyjne śledztwo prowadzone przez przełożonego Moo Ganga było interesujące, ale chyba tylko dlatego, że jednocześnie osobiste i profesjonalne. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem tam ciasno i wszytko jest ze wszystkim powiązane.


Poza tym twórcy nie potrafią tej dramy zakończyć. Ostatni odcinek się wlecze, wlecze i nie chce skończyć, a jak już ma się wrażenie, że OK, takie zakończenie jest lepsze niż niektóre alternatywy, choć wciąż motywacje bohaterów, w sumie to już sam pomysł, że Ha Ram i Black to romans, są złe i mało przekonujące. To nie. Kończy się to trochę jak Ostatni Jedi. I ogólnie wiele nie stracicie, jeśli ostatniego odcinka nie obejrzycie. Naprawdę.

Pozdrawiam, M

5 komentarzy:

  1. Mi się w Black podobał wątek kryminalny(choc w sumie masz rację że trochę przesadzili z tym że wszyscy byli ze sobą powiązani)
    Wątek romantyczny był bardzo słaby a jego zakończenie to kompletna tragedia.
    I chumor kompletnie do mnie nie trafił ale w ogólnym rozrachunku dobrze bawiłam się przy tej dramie

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam naprawdę wiele opinii o tej dramie przez co nie wiem czy warto się za nią zabierać ^^ może z nudów to kiedyś zrobię choć wątpie :) Recenzja naprawdę fajnie npisana :D
    Zapraszam na mojego nowo otwartego bloga trapped-in-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie warto, jest wiele więcej przyjemniejszych dram, które można oglądać z nudów ;>

      Usuń
  3. Nie możesz decydować za innych czy mają obejrzeć te drame czy nie...

    Każdy ma swoje gusta i mi sie osobiście ona podobała, a na końcu ryczałam jak głupia...

    Ta dramka jest poświęcona osobom, które przeżyły taką prawdziwą tragedie. I wiele można się z niej nauczyć. Jak dla mnie 9/10 ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem drama watra jest obejrzenia ale jakby to powiedzieć dla osób o stalowych nerwach.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3