środa, 20 lutego 2019

Nie będę się kłóciła - Daredevil 3

Hello!
Gdy dowiedziałam się, kiedy pojawi się nowy sezon Daredevila, ucieszyłam się, że postanowiłam jednak obejrzeć i drugi sezon Iron Fista, i Jessiki Jones. Nic mi co prawda z tego nie przyszło, nie żeby przypadkiem obejrzenie Defendersów też było bardzo konieczne do zrozumienia, co dzieje się i w trzecim Daredevilu, i w dwóch wspomnianych serialach. Także spokojnie można oglądać tylko Diabła z Hell's Kitchen i nikogo więcej.


Po pierwsze muszę zaznaczyć jedną bardzo nieobiektywną rzecz, której przy czytaniu recenzji możecie zupełnie nie brać po uwagę, bo to jeden z kilku przypadków, gdy moje osobiste odczucia tak silnie dominują, że nie potrafię ich oddzielić od w miarę subiektywnej oceny postaci. Otóż od pierwszego sezonu nie znoszę Karen. A w tym sezonie nie znoszę jej jeszcze bardziej niż w poprzednich. Zwykle bohaterki seriali mnie irytują, ale Karen to zupełnie inny poziom. Zupełnie nie podoba mi się jej sposób zachowania, to jak myśli, że jest on wszystkich lepsza i jej hipokryzja. Nawet retrospekcja, którą dostajemy wychodzi mdło i łzawo i nie oddaje powagi sprawy, której dotyczy.


Pamiętacie koncept z pierwszego sezonu, gdy wydawało się, że to bardzo długi film podzielony na odcinki? W trzecim sezonie jest tak jeszcze bardziej. To długi, spójny film, z ciekawymi bohaterami i ich historią i ich rozwojem, pocięty na odcinki, tylko po to, żeby wygodniej się go oglądało. I nawet nie szybciej, po prostu wygodniej, bo szybko ogląda się i tak. Odcinki mijają błyskawicznie - choć muszę się przyznać, że do pierwszego podchodziłam trzy razy, zanim udało mi się przebrnąć przez cały - są bardzo wciągające i intrygujące. 

W trzecim sezonie Daredevila dzieje się bardzo dużo, ponieważ zagrożenie, które miało być już zażegnane, jest dużo, dużo, dużo sprytniejsze i gorsze niż ktokolwiek poza Mattem, mógł sądzić. Niestety Matt jest nie tylko wielce poobijany - tak, że ma problemy ze słuchem, nie wspominając o potłuczeniach - ale także stracił wiarę to, że wartości, którymi do tej pory się kierował, faktycznie są tak istotne.


Jeśli miałabym jednak wybrać najciekawszą postać całego sezonu byłby to agent Nadeem. Złożonością historii i tego, jak połączony jest ze wszystkimi innymi bohaterami nie może równać się z żadną inną postacią. Na dodatek niesamowicie obrazuje każdego człowieka, bo jego zachowania pod pewnymi względami są jednocześnie typowe i bardzo bohaterskie. Nie do końca można o nim napisać, że to bohater dnia codziennego, bo poznajemy go na zakręcie życia rodzinnego, ale to jeszcze lepiej podkreśla, jak bardzo jest on do nas podobny. Proporcja odważnych i tchórzliwych decyzji, które podejmuje, przechyla się co prawda na stronę odważnych, ale przez większość serialu jest w pewnej równowadze. Bo każda decyzja ma swoje raczej mniej niż bardziej możliwe do przewidzenia skutki. Nawet jeśli to decyzje bohaterskie. 

Agent Nadeem był jedyną postacią, której losami naprawdę przejmowałam się w trakcie oglądania serialu i naprawdę zaangażowałam się w jego historię dużo bardziej niż zwykle i bardzo mu kibicowałam. Poza nim chyba Foggy byłby jeszcze ciekawą postacią, ale z zupełnie innej strony. Foggy odnalazł swój sposób bycia sobą i wykorzystywania tego, co ma najlepsze i jest w tym po prostu bardzo dobry. Bardzo przyjemnie ogląda się go na ekranie. 


Co do samego Daredevila - jest tak samo lekkomyślny jak zawsze. Nie słucha się nikogo, nie przyjmuje do wiadomości, że nie powinien czegoś robić. Wręcz bohaterowie, którzy się z nim spotykają i komentują jego zachowanie stwierdzają, że jest jeszcze gorszy niż wcześniej. Dodajmy do tego poważny kryzys wartości i znaczne ograniczenie jego możliwości fizycznych i jest to gotowy scenariusz na katastrofę. Do której nie dochodzi ,aż tak bardzo jak to wszystko by zapowiadało. Poza tym to jest Daredevil - bez różnicy ile bardziej i mniej głupich rzeczy by nie zrobił, zawsze wróci do punktu wyjścia. Dlatego przejmowanie się nim jako bohaterem schodzi mocno na drugi plan. 

Jak wiadomo wszem i wobec unikam horrorów i nie znoszę się bać. Ale Daredevil straszy na zupełnie innym poziomie. Bo jest przerażające do szpiku kości, chociaż wymyślone (ale czy oby na pewno) to jak zachowuje się i jakie ma możliwości teoretycznie siedzący w więzieniu Wilson Fisk. Z jednej strony jego spryt i zdolności planowania naprawdę bardzo do przodu i w bardzo skomplikowany sposób oraz cierpliwość są trochę do pozazdroszczenia, a z drugiej absolutnie przerażające jest to, jak ludzie dawali się zmanipulować. Często, w sumie zawsze, nawet nie zdając sobie z tego sprawy dopóki nie było za późno. A potem zależność od Fiska tylko wzrastała. Razem z poczuciem, że kontroluje on już wszystko i wszystkich i bardzo trudnym, jeśli nie niemożliwym będzie wyplątanie się z tej sieci. Fabuła dociera do takiego momentu, że widz zaczyna razem z Mattem w nic nie wierzyć. I może zacząć przekonywać się, że tylko bardzo radykalne rozwiązania mogą być naprawdę skuteczne. 


Natomiast czy fałszywy Daredevil, czyli agent Poindexter jest szczególnie ciekawy? Nie do końca, chociaż odcinek z jego retrospekcją bardzo mi się podobał i rzucał naprawdę dużo światła na tę postać. Poza tym, wiem, że to może być mało odkrywcze i taki motyw był wykorzystywany w wielu innych filmach, książkach, itp., ale bardzo zły i dobry Daredevil bardzo skojarzyli mi się z Sherlockiem BBC, gdy Moriarty wrabiał Sherlocka. 

Czy to jest najlepszy sezon najlepszego serialu Netflixa? Wielu ludzi twierdzi, że owszem i ja nie będę się z nimi kłóciła.

Trzymajcie się, M

4 komentarze:

  1. Uwielbiam Daredevil, ale 3-ego sezonu jeszcze nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piąteczka, też nie cierpię Karen ;)
    Trzeciego sezonu nadal nie widziałam, bo pomimo tego że da się oglądać bez reszty seriali wolę oglądać po kolei
    Teraz rozpaczam nad skasowaniem wszystkich netflixowych seriali marvela. Jak mogli nam to zrobić!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie oglądałam. Chyba czas nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A, właśnie! Zaczęłam kiedyś trzeci sezon (zdaje się, że nie dokończyłam nawet pierwszego odcinka), ale pod naporem wielu innych seriali jakoś o nim zapomniałam. Zamierzam dokończyć, ale na razie faworyzuję Lucyfera, na którego nowe odcinki już dłuuugo czekałam. ;)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3