Jak postanowiłam po napisaniu o magazynie Kawaii, tak zrobiłam, to znaczy zabrałam się za oglądanie Hoozuki no Reitetsu i tytuł dzisiejszego wpisu mówi wszystko. To anime, które, może nie tyle nie zasługuje na pełną recenzję, co nie daje na nią zbyt wiele rzeczowego materiału. Prościej i konkretniej napisać o nim w punktach.
1. Podwyższyłabym Hoozukiemu odpowiedni wiek do oglądania. Bo to wybitnie niewychowawcza animacja. Na wielu poziomach. Wybitnie.
2. Opening jest irytujący dla ucha
3. Ending jest za to całkiem zabawny. W obrazie, bo piosenka, co prawda nie jest tak irytująca, ale przyjemna też nie jest.
4. Większość teł ukazujących krajobrazy jest naprawdę bardzo, bardzo ładna. A niektóre scenerie są wręcz prześliczne.
5. To anime zasadniczo nie ma fabuły, a każdy odcinek to dwie mini historyjki. Gdyby się ktoś uparł, to nie tylko każdy odcinek, ale też każde pół mógłby zobaczyć zupełnie bez kontekstu całości.
6. Hoozuki no Reietsu to bardzo nierówne anime.
7. I nie jest tak zabawne, jak myślałam, że będzie.
8. Zasadniczo jest nudnawe.
9. Najlepszy i najzabawniejszy odcinek to odcinek numer dwa, gdy europejski Szatan odwiedza włodarza japońskiego piekła. Ten był naprawdę dobry.
10. Główny bohater ma ogromny potencjał, ale zdziwiłam się, bo anime nie jest na nim skupione, aż tak bardzo jak się spodziewałam. A istnieje duża szansa, że gdyby faktycznie było w nim dużo więcej Hoozukiego bez postaci drugoplanowych, byłoby lepsze.
11. Ale Hoozuki i włodarz piekła Enma -jego szef- mają interesującą relację. Trochę dziwną, trochę zabawną, nieszczególnie zaskakującą w odniesieniu do knucia i manipulowania z ukrycia, ale w zaskakujący sposób do siebie pasują.
12. Wszystkie demonki czy diabełki pracujące w japońskim piekle (w innych chyba też) mają po dwa różki, a Hoozuki ma jeden na środku czoła. Czy to znaczy, że można go nazwać jednorożcem?
13. Postaci drugoplanowe są nieszczególnie przeszkadzające, ale i nieszczególnie ciekawe. Oprócz jednej, czyli Hakutaku, który jest trochę zaginionym bratem głównego bohatera, ale z zupełnie innym charakterem i ogólnie oni nieszczególnie się lubią. Ale widzowie potrzebują więcej interakcji pomiędzy nimi.
Hoozuki no Reitetsu ma 13 odcinków więc tu się zatrzymam. Bo wymyślenie nawet tych 13 punktów przyszło mi z trudem, a to się nie zdarza, gdy piszę o anime.
Ma też drugi sezon i pewnie go obejrzę w najbliższym czasie, ale nie sądzę, aby istniała możliwość, żeby coś się zmieniło w strukturze odcinków. Chociaż mam nadzieję, bo chciałabym móc napisać więcej o samym Hoozukim.
Trzymajcie się, miłego weekendu, M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3