Hello!
Dalej korzystając z dobrodziejstw Audioteki, postanowiłam zapoznać się z książką ze zdecydowanie bardziej mojego gatunku!
Tytuł: Katastrofa Challengera. Historia bohaterstwa i dramatu na krawędzi kosmosu
Autor: Adam Higginbotham
Tłumaczenie: Jan Halbersztat
Wydawnictwo: Wydawnictwo SQN
Mam duże doświadczenie w słuchaniu podcastów, ale słuchanie książki Katastrofa Challengera. Historia bohaterstwa i dramatu na krawędzi kosmosu wymagało więcej skupienia i nieuciekania myślami w inne miejsca niż podcasty. Może nie skończy się to zgubieniem w narracji, ale na pewno słuchaczowi umknie wiele szczegółów.
Druga sprawa jest taka, że tych szczegółów jest mnóstwo. I o ile nie było mi przykro, gdy zupełnie nie zapamiętywałam informacji technicznych, tak już gdy nazwiska uciekały mi z głowy - było mi trochę szkoda. Wiedziałam mniej więcej, na których się skupiać, gdy się pojawią, bo kojarzyłam listę załogi Challengera, ale imiona i nazwiska innych astronautów, inżynierów czy osób pracujących w NASA - wpadały i wypadały z mojej głowy.
Autor ma do opowiedzenia historii Challengera specyficzne podejście i znów chyba muszę przyczepić się do tego, że polski tytuł z dodanym słowem „katastrofa” może być mylący (angielski brzmi po prostu Challenger. A True Story of Heroism and Disaster on the Edge of Space), bo narracja w zasadzie nie skupia się na katastrofie, ale po kolei. Dopiero w okolicach połowy książki (a ma ona około 600 stron, audiobook trwa ponad 22 godziny) poznajemy program „Nauczyciel w kosmosie” i Christę McAuliffe, która miała polecieć w kosmos jako pierwszy edukator, w misji, która okaże się tą feralną. Tekst główny zaczyna się natomiast w zasadzie od misji Apollo1 i niestety opowieści o tym, jak astronauci zginęli w pożarze. Później przedstawiane są różne działania NASA, konteksty polityczne, jak odbywało się przyjmowanie - czy raczej nieprzyjmowanie - osób z mniejszości, tu szczególnie czarnoskórych, oraz kobiet do agencji, poznajemy po kolei wielu astronautów, którzy później znajdą się w Challengerze. Dowiadujemy się także o tym, że NASA była, jest i będzie niedofinansowana oraz nieco o różnych aspektach technicznych rakiet, pomocniczych czy na paliwo stałe, koncepcji wahadłowca, niektórych mniej lub bardziej udanych misjach.
I co ciekawe od tej połowy pojawią się niejako dwie równorzędne linie narracyjne: jedna skupiająca się na nauczycielce - od zgłoszenia, po trening, występy w telewizji - i wiedząc, jak ta historia się kończy, te szczegółowe opowieści o przygotowaniach, druga kontynuuje, ale zdecydowanie bardziej szczegółowo, temat O-ringów, który pojawiał się już wcześniej. I jeśli ktoś coś wie o katastrofie Challengera, to fakt, że to właśnie ta mała uszczelka go spowodowała. Już wcześniej te linie są widoczne, bo poznajemy po kolei astronautów oraz ogólnie plan wahadłowców, ale od momentu wprowadzenia do narracji pomysłu na cywila/nauczyciela w kosmosie, opowieść skupia się bardziej na tej konkretnej misji Challengera.
W wielu, wielu momentach słuchałam tej książki ze ściśniętym żołądkiem - gdy kolejne osoby postanawiały ukryć jakieś informacje, gdy słuchałam opisu kolejnego spotkania lub raportu, w którym coś pominięto. A intuicja i przekonanie inżynierów z firmy produkującej rakiety była słuszna - nie powinno się startować wahadłowcem, gdy jest mróz. Czytelnik lub słuchacz ma wielką ochotę krzyczeć na tych wszystkich facetów ignorujących znaki, ale co z tego, skoro wiadomo, jak ta sytuacja się skończyła, a na dodatek było to prawie 30 lat temu.
W treści książki do katastrofy dochodzi w 17 godzinie audiobooka. Odniosłam wrażenie, że nie tylko sam start tej konkretnej misji był przesuwany i odkładany w czasie (a powinien nie odbyć się wcale), ale także sam autor chciał umieścić jak najwięcej informacji przed tym momentem i nieco odwlec w czasie nieunikniony element tej historii. I strasznie się tego słuchało, mimo doskonałej świadomości, co się stanie.
Jest wiadomym, że interesują mnie historie o katastrofach - w znaczeniu, jak do nich doszło i co można zrobić, aby do nich nie dochodziło. I nieczęsto zdarza się, aby jakieś wydarzenie było tak dobrze udokumentowane - zarówno w znaczeniu nagrania startu, wielu materiałów dotyczących programu "Nauczyciel w kosmosie" i samych astronautów, jak i tego, jak wiele znaków i nawarstwiających przesłanek sugerowało, aby nie lecieć tego dnia i dać inżynierom więcej czasu na dopracowanie uszczelek. Nie wiem, czy w poprzednich tekstach kultury dotyczących katastrofy, z którymi miałam do czynienia, było tak jasno powiedziane, że te uszczelki od samego momentu wymyślenia, aby wykorzystać je w rakietach, nie były dobrym pomysłem - nie zachowywały się tak, jak powinny, a inżynierowie nawet nie byli pewni dlaczego; a do tego dochodziło ich zachowanie w niskiej temperaturze. Oczywistym jest, że każda katastrofa to wielka tragedia, ale za każdym razem, gdy oglądam, czytam, czy słucham czegoś o Challengerze ogrania mnie niesamowity smutek - chyba właśnie z powodu tego, jak wiele było wiadomo wcześniej; treści dotyczące tej katastrofy prawie zawsze bardzo dużo czasu (czy miejsca) poświęcają zarówno poznawaniu załogi, jak i okoliczności tragedii, której można było zapobiec.
Audiobook to może nie być najlepsza forma do zapoznawania się z reportażem. Z różnych powodów, ale dla mnie najistotniejszy był aspekt przypisów i bibliografii. I nawet przeszukałam księgarnie i biblioteki w okolicy, aby sprawdzić, jak to wyglądało w Katastrofie Challengera, ale nie udało mi się znaleźć żadnego egzemplarza. Dlatego musiało wystarczyć mi to, co wysłuchałam w podziękowaniach książki oraz części „Kilka słów o źródłach" - z której wynikało, że po pierwsze w książce w przypisach autor informował o tym, jeśli relacje osób opowiadających mu o wydarzeniach się rozmijały. A poza tym informuje, że zależało mu na przedstawieniu całej historii od ludzkiej strony (tak książka ma narrację powieściową, chociaż to tytuł non-fiction; zazwyczaj tego nie lubię, ale nie da się ukryć, że to właśnie dzięki temu tak dobrze się jej słuchało), więc przeprowadził mnóstwo wywiadów, przeszukał tonę archiwów, zwiedzał miejsca ważne dla historii amerykańskich lotów kosmicznych, odwiedzał muzea, zapoznał się z tomami materiałów z komisji oraz materiałów dziennikarskich, które powstały dookoła katastrofy Challengera, przywołuje też bardzo długą listę wraz ze skrótowymi opisami najważniejszych książek dotyczących szeroko rozumianego tematu książki - mnie przekonał, że wiedział co i dlaczego (a to ważne, gdy pisze się tak, jakby się wiedziało, co czuli ludzie, których nigdy się nie spotkało i którzy już nie żyją) napisał.
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!
Trzymajcie się, M