środa, 17 października 2018

W kosmosie nic nie ginie - Doctor Who 11: The Ghost Monument

Hello!
Drugi odcinek nowego sezonu Doctora Who, co prawda nie ma już walorów odcinka pokazowego, ale dalej jest niesamowicie prosty, niekoniecznie błyskotliwy, ale pokazujący, że Jodie Whittaker już jest świetnym Doctorem. 


To był dopiero drugi odcinek, a ja już zaczynam się zastanawiać czy Trzynasta Doktor nie będzie podobnym przypadkiem jak Dwunasty Doktor, z tym, że szybciej. To znaczy jako postać już bardzo wyraźnie widać jaki ma charakter, wręcz co będzie robić i w jaki sposób. Ale historie, które zafundują nam scenarzyści będą proste, płaskie i banalne. 

W tym odcinku Doktor szuka zagubionej Tardis (chcemy liczyć, ile razy Doktorzy gubili Tardis?), przy czym zgadnięcie, czym Tardis się okazuje na planecie, na którą trafili bohaterowie zajmuje jakąś milisekundę. Naprawdę można było chociaż minimalnie udawać, że to jakaś zagadka i sekret, byłby to lepszą intrygą niż niby niezamieszkana planeta i jakiś wyścig. 

To ciekawe, gdy oglądałam odcinek nie czułam złości, nie czułam się też zawiedziona, ale gdy o nim piszę, dotyka mnie jakieś podskórne rozczarowanie, co do fabuły tego odcinka. Bo pod pewnymi względami była banalnie prosta, łatwiejsza chyba nawet od odcinka pierwszego. 
Uwaga trochę SPOILER: A rozwiązanie jednego z kłopotów a'la Igrzyska Śmierci spowodowało, że poczułam się trochę zażenowana. KONIEC.


Pod poprzednim wpisem, ktoś skomentował, że trzech towarzyszy to za dużo, aby równo ich traktować. Po pierwszym odcinku nie miałam takich wrażeń, po tym mam. To znaczy widać trochę hierarchię towarzyszy i na ich czoło wysuwa się Graham. Pytanie, czy ta będzie zawsze, czy był to pomysł na jego postać na ten odcinek. 

Poza tym nacisk jaki w tym odcinku położono na kwestie zaufania, grania do jednej bramki, pozytywnego myślenia, współpracy, wiary w to, że damy radę, był naprawdę ogromny. I nawet by mi się to podobało, ale jedną z cech poprzednich Doktorów było to, że nie byli oni aż tak jednoznaczni, jak póki co, zapowiada się, że będzie Trzynasta Doktor. 

W każdym razie to wszystko na razie gdybania, ale po tym odcinku mam trochę więcej zmartwień niż po poprzednim. A nowy wystrój Tardis wcale mi się nie podoba. 

Trzymajcie się, M

5 komentarzy:

  1. Nie miałam jeszcze okazji obejrzeć dwóch pierwszych odcinków Doctra Who. Zbyt mało czasu, może w święta uda mi się nadgonić zaległości. Nie mniej przyjemnie czyta się Twoją recenzję.


    https://ksiazki-jak-narkotyk-zaczytana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oglądam tego serialu :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Z serialami ostatnio u mnie raczej słabo, jak już je nadrobię to może przyjrzę się bliżej temu. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego serialu akurat nie znam. Pamiętam tylko wczesne, pierwsze sezony :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3